Co byś zrobił, gdybyś marzył o swojej własnej, prywatnej wyspie, ale w pobliżu nie byłoby żadnej do zaanektowania?
Niejaki Richie Sowa z Wielkiej Brytanii miał właśnie takie marzenie i zdecydował się wziąć sprawy w swoje własne ręce.
W 1998 roku Richie rzucił pracę i przeniósł do Cancun przy Zatoce Karaibskiej w Meksyku, gdzie rozpoczął swoją przygodę z butelkami i eko-budownictwem. Od lokalnej ludności zebrał 250 tysięcy butelek plastikowych, które posłużyły mu do budowy pierwszego projektu – “Spiral Island”.
Richie podobnie jak ekipa Junk Ruft użył sieci rybackich. Wrzucił do nich puste butelki, na górze zbudował platformę z bambusa i drewna, na końcu wszystko wypełnił piaskiem. Tak powstała wyspa z plastikowych butelek o powierzchni prawie 400 m2, która spokojnie wystarczyła mu na budowę dwupiętrowego domu! Zadbał również o takie wygody jak toaleta kompostująca, kuchenka słoneczna czy… trzy małe plaże.
W 2005 roku nad Karaibami przeszedł huragan Emily, który kompletnie zniszczył dzieło naszego bohatera. Wyspa nie nadawała się do niczego. To jednak nie zatrzymało marzeń Richarda. Już w 2007 roku zabrał się za budowę kolejnego projektu o nazwie Joyxee Island również w Cancun na Karaibach. Nowej wyspie nadał tym razem kształt koła o średnicy 25 metrów, gdzie pomieścił trzy plaże, dwa stawy a nawet mały wodospad!
Od roku 2008 istnieje możliwość odwiedzin wyspy jako turysta.