Felieton: Unia jak ryba w wodzie (do góry brzuchem)

Gdy pod koniec maja dumnie ruszyliśmy do brytyjskich urn, zamiast myśleć o sobie jak o egoistach broniących własnych interesów, dużo chętniej widzieliśmy siebie jako „sprawnie kalkulujących wyborców”.

Ale oliwa sprawiedliwa i Farage na wierzch wypływa, zaś wizja Unii Europejskiej zjednoczonej, pływającej szczęśliwie w jednym wielkim wspólnym basenie wyraźnie zaczęła psuć się od głowy.

Przy okazji Eurowyborów, po raz kolejny udowodniliśmy sobie, iż zdecydowanie lepiej przychodzi nam głosować nie ZA kimś, a PRZECIW komuś.

W Polsce niejeden kalkulował: Tusk zły, Kaczyński nie lepszy? Trzeba nam zagłosować na Korwina-Mikkego! Nieważne, że jego „spójny” program polityczny trzyma się na klej biurowy – ważne, aby utrzeć nosa władzy.

W efekcie, już drugie pokolenie polskich wyborców dokonuje „mądrych wyborów” i wchodzi w związki nie tyle z miłości, co z rozsądku. Mówi sobie mniej więcej tak: ożenię się z Kaśką, bo Aśka i Baśka są jeszcze bardziej szpetne.

A w wyborach na Wyspach użyliśmy podobnej logiki: z jednej strony były narzekania na unijne przepisy, jednak gdy przyszło co do czego, głos na lokalnego eurooptymistę oddaliśmy w ślepo, kierując się prawem sławetnego już od czasów generała Jaruzelskiego tzw. Mniejszego Zła: wszak lepiej już znosić głupie przepisy Brukseli, ale w Unii być, niż z Unii wylecieć.

Była więc mobilizacja środowisk polonijnych jak na wojnę, były prognozy o rzuceniu „rasistów na kolana”, były buńczuczne zapowiedzi o dokopaniu Cameronowi i Farage’owi – a tu klops!

By jakoś osłodzić sobie przegraną naszych proimigracyjnych kandydatów, jak mantrę wmawiamy sobie, że Eurowybory wygrał Farage, ponieważ na Wyspach rosną nastroje antyimigracyjne, a w szczególności antypolskie.

Niestety, prawda jest taka, że partia Farage’a wygrała, gdyż do coraz szerszych mas Brytyjczyków dotarło wreszcie, że już kolejny rząd nie umie poradzić sobie z uzyskaniem należytej autonomii w ramach Eurokołchozu.

Co ciekawsze, my sami dobrze rozumiemy problem centralnej dyktatury, nasze rodziny w ojczyźnie przeklinają unijną biurokrację i uczą się, jak obchodzić bzdurne unijne dyrektywy, skutecznie wiążące ręce niejednemu przedsiębiorcy znad Wisły.

To nam jednak nie przeszkadza lekceważąco „zapominać” (lub tego nie wiedzieć, co na jedno ignoranctwo wychodzi), że jeszcze za rządów Gordona Browna z Partii Pracy do 2010 r. niemożliwością było dla Brytyjczyka podnieść kwestię imigracji bez bycia okrzyczanym „rasist” i niemożliwością było wtedy podnieść kwestię wyjścia UK z Unii bez bycia nazwanym „freak” lub „fanatic”. Ale to się zmienia, gdyż zmienić się musiało.

Hurra-optymistyczna gadka Przewodniczącego Barroso kiedyś może robiła wrażenie, dziś jednak już nie wystarczy. Teraz na Wyspach wygrywa Nigel Farage i jego partia europejskich „odszczepieńców”, jak zapewne większość z nas o nim myśli (lub myśleć chce, bo tak łatwiej).

Niestety, kochani – tylko idiota zignorował wyniki referendum w Danii i w Irlandii (NIE dla Unii) i tylko ślepiec nie zauważył protestów w Grecji czy wykupywania długów banków w kilku krajach członkowskich.

Notabene, to właśnie Farage, celnie jak nikt przewidział problemy z wykupieniem najpierw greckich, a potem portugalskich długów. Dociekliwi niech sami sprawdzą archiwalne nagrania z brukselskich posiedzeń.

Dlatego debata nad wizją unii, debata szczera i realistyczna, jest Europie niezbędna. Wymuszony i politycznie poprawny eurooptymizm podzielił kraje oraz poszczególne narody, przez co do głosu doszły nacjonalizmy, a więc przemoc.

Nie bądźmy więc dziećmi i nie mylmy skutków z przyczynami, bo to nie Farage nawołuje do przemocy, a jedynie najodważniej ostrzega przed naturalnymi konsekwencjami ustawicznego zamiatania problemu pod dywan.

Dlatego mierzi mnie polska histeria na punkcie Farage’a, który rzekomo chce się pozbyć wszystkich imigrantów z Wysp.

Dla tych trzęsidupów polecam lekturę oficjalnej strony UKIP (niestety po angielsku), która jasno deklaruje, że chodzi o możliwość „kontrolowania ilości oraz jakości imigracji”. Uwaga: nie unicestwienia, a kontrolowania!

To taka subtelna różnica, której jednak niewykwalifikowany, niedouczony i niedoinformowany (lub zdeinformowany) rodak-tułacz nie wyczuje, bo wyczuć nie będzie potrafił.

Zaś koniec końców, jeśli motywacją do głosowania w wyborach (jakichkolwiek) jest nie dobro ogółu, a dobro personalne (np. nasze własne), nie dziwmy się, jeśli ktoś – zamiast nazwać nas mądrymi wyborcami – nazwie nas głupimi cwaniakami.

 

POLISH EXPRESS W GOOGLE NEWS

Teksty tygodnia

Najgorsze skutki Brexitu są jeszcze przed Wielką Brytanią

Sekretarz ds. gospodarki w brytyjskich ministerstwie skarbu Tulip Siddiq nie ma złudzeń, że najgorsze jeszcze przed Wielką Brytanią. Aż 60 procent skutków gospodarczych Brexitu jeszcze nie dotknęło brytyjskiej ekonomii, jak wynik z oceny polityczki Partii Pracy.

9,3 mln ludzi żyjących w UK doświadcza biedy i głodu

Ponad 9 milionów osób żyjących w Wielkiej Brytanii doświadcza tak skrajnego poziomu ubóstwa, że są uzależnienie od żywności rozdawanej przez organizacje charytatywne. Liczba osób doświadczających tego, co definiowane jest jako "bieda i głód" ("hunger and hardship") jest o milion większa, niż jeszcze pięć lat temu.

Niektóre zasiłki przestaną być wypłacane do Bożego Narodzenia

Ministerstwo Pracy i Emerytur wydało ostrzeżenie dla osób pobierających zasiłki, które przestaną być wypłacane do Bożego Narodzenia.

Imigrant z UE siłą usunięty z Wielkiej Brytanii przez Home Office

39-letni imigrant z UE, Costa Koushiappis został deportowany przez Home Office, które nie chciało się odnieść do jego odwołania od decyzji.

Naturalne sposoby odmładzania twarzy – szkolenia Kobido Up w Londynie i Birmingham

Naturalne odmładzanie twarzy to trend, który zdobywa popularność na...

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Royal news

Zdrowie