Fot. Getty
Podróżni, którzy wracają do UK i czekają w długich kolejkach na możliwość opuszczenia lotniska, skarżą się, że hale przylotów stanowią obecnie prawdziwe „covidowe Szalki Petriego”. Wszystko to dlatego, że podróżni z krajów z zielonej i pomarańczowej listy mieszają się z osobami, które podróżują z krajów z czerwonej listy.
„Właśnie wylądowałem na Heathrow po podróży służbowej do Wiednia (…) I ze względu na sposób, w jaki ustawiono nas w kolejce [na lotnisku], nie mogę przestać myśleć, że jesteśmy wszyscy czymś w rodzaju Szalki Petriego dla kolejnych mutacji Covid. Z pewnością można by to nieco ulepszyć” – napisał dziś na Twitterze Brytyjczyk, który miał wątpliwą przyjemność znaleźć się rano na największym lotnisku Wielkiej Brytanii. A wtórował mu inny Brytyjczyk, który przyleciał dziś do Londynu z Nowego Jorku: „Powiedziano mi, aby dołączyć do przynajmniej godzinnej kolejki, a także, że szybkie przepuszczanie rodzin z małymi dziećmi zostało wstrzymane. Gdy zostaliśmy poproszeni o udanie się w inne miejsce i posiedzenie tam, żeby tylko jeden z rodziców stał w kolejce, to zostaliśmy posadzeni obok rodziny, która właśnie przybyła z kraju z czerwonej listy”.
Just landed in Heathrow from a work trip in Vienna and listening to the always excellent @NickFerrariLBC on @LBC but with the way we are being made to queue l can’t help but feel we are in a bit of a Petri dish for mutations, surely they can make this more efficient…. pic.twitter.com/UvBYJ7vq9i
— Richard Bradley (@rbrads69) May 17, 2021
Kolejki na lotnisku Heathrow
Dziś z samego rana obsadzonych było mniej niż 10 z 35 biurek Straży Granicznej, ale władze Heathrow wytłumaczyły to opóźnieniami, do jakich doszło na skutek przeprowadzania przez funkcjonariuszy kontroli zdrowotnych u pasażerów i kontroli w zakresie spełniania przez nich wymogów związanych z wjazdem do Wielkiej Brytanii. Rzecznik lotniska poinformował jednak, że Służba Graniczna została ponownie uczulona na to, by rozdzielać od siebie pasażerów podróżujących z krajów z czerwonej listy od tych przybywających do UK z krajów z list zielonej i pomarańczowej. Bo przypomnijmy, że osoby z niebezpiecznych, „czerwonych” państw muszą, z uwagi na ryzyko, jakie stwarzają dla społeczeństwa UK, spędzić 11 kolejnych nocy po przyjeździe w specjalnie wyznaczonym do tego hotelu, na własny koszt £1750.
Ostrą krytykę tego, co działo się dziś na lotniskach Heathrow i Gatwick, przypuściła też Baronessa McGregor-Smith, która przewodniczy stowarzyszeniu Airport Operators Association. – Na stanowiskach pracy dla Border Force brakowało personelu z powodu decyzji rządu i to doprowadziło do nawet 6-godzinnych kolejek na lotniskach. Downing Street niewłaściwe zarządza granicą i nie zdigitalizowało kontroli dokumentów covidowych w celu przyspieszenia podróży – zaznaczyła McGregor-Smith.