Fot. Facebook
Gdy Micaela Gump-Johnson dowiedziała się w wieku 23 lat, że nie będzie mieć więcej dzieci, ponieważ ma raka szyjki macicy, to się załamała. Ale z pomocą przyszła wtedy jej mama, która zaoferowała się, że może zostać surogatką dla swoich kolejnych wnuków.
Ta historia, choć wydaje się zupełnie nieprawdopodobna, zdarzyła się naprawdę. 23-letnia Micaela Gump-Johnson, po urodzeniu swojego syna, usłyszała od lekarzy straszliwą diagnozę – rak szyjki macicy. Amerykanka dowiedziała się, że przed poddaniem się leczeniu (radykalnej histerektomii, chemioterapii i radioterapii) może zamrozić zarodki i następnie wynająć surogatkę, ale kobieta wiedziała, że na surogatkę nie będzie jej po prostu stać. Wtedy jednak z pomocą 23-latce przyszłą jej mama, o 16 lat starsza, która zaoferowała się, że może urodzić jej dzieci z zamrożonych zarodków.
Po przeprowadzonym z sukcesem leczeniu raka szyjki macicy Micaela Gump-Johnson zdecydowała się przyjąć propozycję mamy. 42-letniej wówczas Sheili wszczepione zostały zarodki i właśnie w ten sposób 9 miesięcy później przyszły na świat bliźniaki – chłopiec Logan i córka McKinle. Z początku matka i córka miały spore wątpliwości w sprawie nawiązania się więzi między nimi i dziećmi/wnukami – Sheila bała się, że zbytnio poczuje się jak ich matka, a z kolei Micaela obawiała się, że nie poczuje z dziećmi więzi. Tak jednak się nie stało – Sheila postarała się nie angażować emocjonalnie w fakt noszenia dzieci we własnym brzuchu i przyjęła w tym względzie czysto techniczną postawę, natomiast Micaela poczuła więź z dziećmi zaraz po ich przyjściu na świat i wzięciu ich na ręce.
Bliźniaki urodziły się całkowicie zdrowe i teraz mają już 14 miesięcy. Sheila miała pewne problemy w ciąży – pojawiła się u niej cukrzyca ciążowa i zakrzep krwi, ale szybko wróciła ona do zdrowia. Świeżo upieczona babcia miała zresztą do czego wracać, ponieważ w domu pod jej opieką pozostaje jeszcze dwójka jej własnych dzieci – w wieku 11 i 14 lat.