Brytyjskie władze obawiają się masowego przypływu imigrantów, po tym jak francuskie władze otworzyły w Calais obóz dla uchodźców „Sangatte 2”. Jego poprzednik „Sangatte” został zamknięty kilkanaście lat temu po krwawych zamieszkach, które wybuchły w obozie.
Przerzucanie odpowiedzialności
Powstanie obozu może stać się poważnym problemem dla mieszkańców Wielkiej Brytanii. Najwięcej nielegalnych imigrantów przedostaje się na Wyspy właśnie w miejscu, w którym kanał La Manche jest najwęższy. Często chowają się oni w ciężarówkach, a nawet w prywatnych samochodach. W zeszłym roku zanotowano aż 19 tys. prób przedostania się do Anglii.
Niektórzy z imigrantów próbują przedostać się do Dover i innych miast na południu na własną rękę. Nie wszystkim udaje się przeżyć podobne próby. Od początku roku do Calais przybyło 3000 imigrantów. Najczęściej z państw ogarniętych wojną, jak Erytrea, Sudan, Somalia, czy Afganistan.
Strona brytyjska umywa ręce i nie uważa, żeby była współodpowiedzialna za działanie ośrodka. Zarówno była minister spraw wewnętrznych w gabinecie cieni Ann Widdecombe, jak i parlamentarzysta z ramienia UKIP Steven Woolfe uważają, że jest to problem francuskiej strony.
Dokładnie odwrotne podejście do problemu reprezentują władze nadmorskiego Calais. Burmistrz miasta Natacha Bouchart przyznała, że wszyscy w mieście mają dość tej sytuacji i uważa powstanie obozu za konsekwencję polityki Wielkiej Brytanii, która pilnie strzeże swoich granic.
Gwiazdki Michelen i dobre warunki
Roczny koszt utrzymania obozu wynosić będzie 6 milionów funtów, w połowie finansowany z budżetu unijnego. Powstał on w miejscu ośrodka wypoczynkowego, przez co jego mieszkańcy mogą liczyć na całkiem przyzwoite warunki zakwaterowania. W budynkach znajdą się ciepłe prysznice, a dania przygotowywać będzie kucharz uhonorowany gwiazdką Michelin.
Obóz przeznaczony jest jedynie dla kobiet i dzieci, jednak mężczyzni będą mogli korzystać z niektórych dostępnych usprawnień, jak choćby z urządzeń do ładowania telefonów komórkowych.
