W niedzielę rano na lotnisku Kraków-Balice doszło do niebezpiecznej sytuacji tuż przed planowanym odlotem samolotu Ryanaira do Bristolu – przekazał TVN24.pl. Obsługa zauważyła dym unoszący się w tylnej części kuchni pokładowej.
Biurokracja bywa bezduszna, a często również skrajnie absurdalna. Tak było w przypadku historii Colina, jego żony i infolinii Ryanaira. Pracownik przewoźnika stwierdził, że pasażer, który chce anulować bilet, musi zrobić to osobiście. Problem w tym, że pasażer… nie żył.