W poniedziałek 7 lipca Polska oficjalnie przywróciła kontrole na granicy z Niemcami i Litwą. Decyzja była odpowiedzią na wcześniejsze zaostrzenie kontroli po stronie niemieckiej. Skutki gospodarcze tego kroku zaczynają już być widoczne zwłaszcza w regionach przygranicznych.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek interweniuje w sprawie kontroli na granicy Polski z Niemcami. Jak zapowiedział, zwróci się do ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka o wyjaśnienia dotyczące tego, jak działają tzw. patrole obywatelskie.
We wrześniu 2024 roku Niemcy zdecydowały się przywrócić kontrole na wszystkich swoich granicach, tłumacząc to potrzebą ograniczenia napływu nielegalnych migrantów. Jednak Niemcy, podobnie jak inne kraje, regularnie przedłużają 6-miesięczny okres tymczasowego przywrócenia kontroli, a to wywołuje coraz większe niezadowolenie wśród sąsiadów.
Kontrowersyjne kontrole na granicach wewnątrz UE miały zapewnić bezpieczeństwo i spokój. Jak na razie jedynie utrudniają życie mieszkańców. Czy realnie zmniejszają przemyt ludzi?
Choć decyzja ta wzbudza wiele kontrowersji, Niemcy ponownie przedłużyli kontrole graniczne. Także z Polską. Czym uzasadniają decyzję i jak wpływa ona na jedność UE?
W dniu 9 grudnia 2024 na holenderskich granicach lądowych wprowadzone zostaną kontrole, jak potwierdziło ministerstwo ds. migracji. Zgodnie z przedstawionymi założeniami środki przedsięwzięte przez rząd w Hadze mają zostać utrzymane przez 6 miesięcy.
Entry/Exit System (EES) miał zacząć działać od 10 listopada 2024 roku, ale okazuje się, że nie wszystkie kraje są jeszcze gotowe na wdrożenie. Co stoi na przeszkodzie? Jakie problemy mogą wyniknąć z nowych procedur?
Będą one funkcjonowały na wszystkich granicach lądowych Niemiec. Środki zostaną wprowadzone już 16 września i planowo mają obowiązywać przez sześć miesięcy.
Na najważniejszych przejściach granicznych w Wielkiej Brytanii trwają przygotowania do wdrożenia nowego zautomatyzowanego systemu informatycznego EES (Entry Exit System).