Dzisiaj po południu w Dover doszło do starcia uczestników agresywnej antyimigracyjnej demonstracji z uczestnikami demonstracji antyrasistowskiej. Pojawiły się dantejskie sceny, rzucano w siebie kostkami brukowymi.
Policja miała problemy z rozdzieleniem uczestników dwóch przeciwstawnych demonstracji w Dover. W brytyjskim porcie zgromadziły się setki nacjonalistów biorących udział w marszu, który miał być wyrazem protestu przeciwko wpuszczaniu do Wielkiej Brytanii imigrantów koczujących w Calais. Część agresywnych demonstrantów wdała się jednak w bójki, a widok zakrwawionych twarzy szokował obserwatorów.
200-osobowa grupa Szwedów zaatakowała imigrantów w odwecie za gwałty na kobietach
Przemarsz ruszył ze stacji kolejowej Dover Priory koło godziny 13 i przeszedł Folkestone Road do York Street. Jeden z protestujących, Martin Corner krzyczał, że wraz z innymi demonstrującymi chcą dać jasny przekaz, że „nie chcemy imigrantów na naszej ziemi”. „Ten kraj należy do białych, rodowitych Brytyjczyków” – krzyczał Corner i zasugerował polityk Diane Abbott, która występowała przeciwko grupie antyimigracyjnej, by „spakowała swoje rzeczy i wracała, skąd przyszła”.
Rozwścieczony Corner krzyczał głośno do polityków, aby „zamknęli granice, zablokowali inwazję i rozpoczęli wysiedlenia” oraz „nie pozwolili barbarzyńskim zwierzętom wejść na nasze ulice”. Nacjonalista twierdzi, że David Cameron wraz z rządem chce wpuścić do Wielkiej Brytanii „więcej tych rasistów, pedofilów i morderców”.
Z zupełnie innym apelem zwracały się antyrasistowskie grupy, które też pojawiły się w Dover. Przewodnicząca Kent Anti Racism Network Bridget Chapman powiedziała: „Jesteśmy tu dzisiaj z powodu licznej demonstracji faszystów. To już czwarty raz w roku, kiedy organizują oni swoje protesty. Mieszkańcy Dover mają już dość już marszów nienawiści, które organizowane są w ich mieście. Jesteśmy tutaj, by przeciwstawić się mowie nienawiści. Chcemy spokojnie i odpowiedzialnie powiedzieć faszystom, że nie są oni mile widziani w naszym mieście”.
