Czego Polakom najbardziej brakuje po powrocie do Polski z Wielkiej Brytanii? Za jakimi zjawiskami, zwyczajami, tradycjami, pozostawionymi na Wyspach tęsknimy najbardziej? Co doceniamy dopiero wtedy, gdy sobie uświadamiamy, że w naszej ojczyźnie tego po prostu nie ma?
Na jednej z polonijnych grup zrzeszających naszych rodaków pojawił się bardzo interesujący wątek. Dotyczył on tego, co polscy emigranci na Wyspach polubili w UK i czego po powrocie do Polski im najmocniej brakowało. Dodajmy, że chodziło o kwestie niematerialne, związane raczej z trybem życia w Wielkiej Brytanii, z szeroko pojętą kultura, obyczajowością i zwyczajami w tym kraju. Dodajmy, że podobny wątek został już poruszony na naszych łamach, ale dotyczył on produktów, artykułów spożywczych, wszystkiego tego, co dało się kupić w brytyjskich sklepach, a które są niedostępne w Polsce. Do tamtego artykułu odsyłamy za pośrednictwem tego linka: „Jakich produktów najbardziej brakuje w Polsce po powrocie z UK?„.
Zatem, czego Polakom po powrocie z emigracji na Wyspach najmocniej brakowało we własnej ojczyźnie?
Czy Polacy tęsknią za brytyjską mentalności?
Wiele komentarzy dotyczyło szeroko pojętej mentalności, która cechowała osoby mieszkające w Wielkiej Brytanii. Narzekanie Polaków, którzy dopiero co pojawili się na Wyspach na „fałszywość” uśmiechów i uprzejmości Brytyjczyków w dużej części można zwalić na karb niezrozumienia konwencji przyjętej w ramach relacji międzyludzkich. W UK tak jest już przejęte, że ktoś w zasadzie obcy zachowuje się do Polaka w sposób miły i uprzejmy, a do tego okraszony uśmiechem. Interesuje się tym, jak było w pracy, jak minął dzień nie dlatego, że autentycznie jest tym zainteresowany, ile po prostu tak wygląda obyczaj przy konwersacji, czy raczej „small-talku”.
Po powrocie do Polski zdarza się, że takie właśnie podejścia po prostu brakuje. „Za tym, że obcy ludzie rano mówią dzień dobry na ulicy, że się uśmiechają, życzą miłego dnia. Za tym, że nikt nie ocenia drugiej osoby, nieważne jak ta wygląda, że nikt się spod krzywego ryja nie patrzy” – jak pisze jeden z naszych rodaków.
Co poza tym? „Najgorzej, że szkołą, mimo że znaleźliśmy naprawdę fajną, przyjazną, przed tym przestarzałym systemem nie da rady całkowicie uciec” – pisze Beata. „Ciężko się przyzwyczaić do mentalności, pensji i ciągłego ciśnienia w pracy, customer service lezy, biurokracja” – dodaje inny rozmówca.
Powrót do Polski w 100% udany
Nie brakowało jednak opinii zupełnie odwrotnych, a więc takich, które nie zwracały kompletnie uwagi na ewentualne zalety życia w UK. Wielu Polakom po powrocie z Wysp znacznie lepiej żyło się po prostu w Polsce. Za niczym brytyjskim nie tęsknią i nie tęsknili, albo… przynajmniej tak piszą!
„Dopiero po powrocie do Polski zobaczyłam jeszcze więcej plusów Polski, o których będąc w Anglii, nie miałam pojęcia, a i znajomi i rodzina w Polsce o tym nie mówili, bo brali je za oczywistą oczywistość” – jak zaznacza Monika. „Tak doceniliśmy i docenialiśmy, jak byliśmy w UK, żyło nam się bardzo dobrze i pokochaliśmy nasz nowy kraj. Ale… po przeprowadzce do PL jest jeszcze lepiej” – uzupełnia Sebastian. „Nie. Po powrocie do Polski doceniłam Polskę, ogólnie byłam sceptycznie nastawiona do powrotu, ale i mąż i dzieci chcieli wracać. Teraz jestem bardzo zadowolona z decyzji i widzę coraz więcej plusów mieszkania w Polsce a minusów, które były w UK” – podsumowuje Justyna.