Jak wyliczyli analitycy finansowi zakupowe szaleństwo mieszkańcom Wielkiej Brytanii odbija się czkawką właśnie w połowie trzeciego tygodnia stycznia.
Niektórzy, aby zapłacić rachunki będą musieli się zadłużyć. Problem ten dotyczy prawie jednej trzeciej wszystkich Brytyjczyków, a w grupie wiekowej 18-43 sięga nawet 43 procent.
Zaczynanie nowego roku na debecie w 2017 będzie tym boleśniejsze, że wartość funta spada wraz z rosnącą inflacją. Oznacza to, że siła nabywcza naszych domowych budżetów jest słabsza, niż był w roku poprzednim, a przecież wydajemy i kupujemy tyle samo. A jak wskazują wyliczenia mocno poszaleliśmy w tym sezonie świątecznym wydając grubo ponad 11 miliardów funtów nie tylko na prezenty.
Z ostatniej chwili: 38-letni Polak ofiarą rasistowskiego ataku na południu Anglii!
W sumie wysokość debetu wszystkich posiadaczy kart kredytowych na Wyspach wynosi juz 65.7 miliarda funtów. Oznacza to, że przynajmniej jeden Brytyjczyk na ośmiu będzie musiał zaciągnąć jakąś formę kredytu w styczniu, aby móc uregulować swoje rachunki i związać koniec z końcem.
Sprawę utrudnia również długa przerwa między kolejnymi wypłatami. Jak wyliczona na przełomie roku czas między przelewem od naszego pracodawcy może wynieść nawet 45 dni! Nierzadko właśnie teraz ludzie wpadają w spiralę długi próbując regulować swoje długi kolejnymi pożyczkami.
Theresa May już teraz zagwarantowałaby prawa Polakom w UK, ale nie godzi się na to… Donald Tusk!
Przeciętny konsument będzie potrzebował nawet do dwóch miesięcy, aby nadrobić finansowe straty, które zostały wyrządzone na przełomie roku, ale ponad dwa miliony Brytyjczyków (!!!) będzie zmagać się z długiem aż do sezonu letniego.