Akurat w Prima Aprilis w UK wzrosną koszty utrzymania samochodu. Rząd Theresy May podniósł stawki "podatku od CO2".
Nowoczesne samochody spełniają coraz bardziej wyśrubowane normy emisji spalin. Dzięki temu w naszych miastach jest czyściej, można odetchnąć pełną piersią, a my w ramach "podatku od CO2" płacimy mniej. Wszyscy zadowoleni? Nie do końca, bo wpływy do budżetu maleją. A politycy nie mogą przecież na to pozwolić…
ZOBACZ, co robią z walizkami pasażerów na londyńskim lotnisku!
Do tej pory "vehicle tax rate", który płacił każdy posiadacz samochodu, była uzależniona od stopnia emisji szkodliwych substancji liczonego w g/km. Mniejsza emisja, mniejszy podatek – sprawa była prosta. Władza jednak, kolejny raz zresztą, postanowiła utrudnić życie obywatelom. Także tym, którzy zdecydują się przesiąść na droższe i bardziej ekologiczne samochody.
Wysokość podatku przez pierwszy rok jego użytkowania będzie uzależniona od poziomu emisji dwutlenku węgla. Stawki w poszczególnych widełkach będą jednak nieco wyższe, niż w poprzednich latach. Tak wyglądają rządowe wyliczenia:
Co gorsza kolejne transze podatku w drugim i pięciu kolejnych latach jeżdżenia zostały ustalone na sztywno i na ich wysokość nie będzie miał wpływu stopień emisji. Generalnie oznacza to, że wszyscy zapłacimy więcej. Ponadto za auta warte ponad £40 000 będzie trzeba odprowadzać DODATKOWY roczny haracz w wysokości £310 – między drugim a szóstym rokiem. Jak to będzie wyglądało? Oto dane za oficjalną stroną rządową:
Jak widać najlepiej będą mieli użytkownicy samochodów elektrycznych, którzy nie zapłacą nic. W szóstym roku użytkowania wracamy do tabelki z pierwszego roku, więc będziemy płacić mniej. Najbardziej zadowoleni w tej sytuacji są ci, którzy mają już zarejestrowany samochód – ich będą obowiązywać stare (niższe!) stawki.
Polski kierowca SKAZANY za przemyt nielegalnych imigrantów do UK
Jeśli więc macie szansę załatwić formalności przed 1 kwietnia mocno do tego zachęcamy!