Obok samotnych kobiet wychowujących dzieci, istnieją też samotni ojcowie, którzy z pewnych przyczyn sprawują podwójną rolę – ojca i matki – w pojedynkę.
Liczba rodziców samotnie wychowujących dzieci wzrasta z roku na rok. Z szacunków GUS wynika, że aż 16 proc. dzieci rodzi się poza małżeństwem, z czego jedna czwarta jest wychowywana tylko przez matkę lub ojca. Samotni ojcowie stanowią natomiast zaledwie 10 proc. rodziców samotnie wychowujących dzieci. Skąd ta dysproporcja?
Samotni ojcowie a samotne mamy
W świadomości społeczeństwa już od dawien dawna istnieje pewne przekonanie dotyczące podziału obowiązków rodzicielskich. Powszechnie przyjęło się, że mężczyźni są odpowiedzialni za zapewnienie swojej rodzinie bytu, natomiast rolą kobiet jest dbanie o dom i opieka nad dziećmi. Prawdopodobnie z tego też powodu w wypadku rozwodu prawa do opieki nad dzieckiem w większości przypadków są przyznawane matce. Dlaczego? Ponieważ według opinii sądu lepiej zajmie się ona dzieckiem. Statystyki mówią więc same za siebie. Jak wynika z danych Eurostatu, w Polsce jest jedenaście razy więcej kobiet samotnie wychowujących dzieci niż samotnych ojców. Mężczyźni, którzy zajmują się wychowaniem swoich pociech w pojedynkę, często są jednak postrzegani zupełnie inaczej niż samotne matki.
„Jestem samotnym ojcem, wychowuję mojego pięcioletniego synka. Sąd przyznał mi prawo do opieki nad nim, bo była żona nie była w stanie wykonywać swoich obowiązków. Stale spotykam się z niedowierzaniem: „Ale jak to? Ojciec? Dziecko powinno być z matką!”. Kobieta, z którą byłem na randce, zapytała mnie, co nagadałem na żonę, że przyznali mi synka. Inna zapytała, czy nie wolałbym, żeby synek został z matką, a ja miałbym wolną drogę i mógłbym się zabawić. Mało kto potrafi zrozumieć, że można być dobrym samotnym ojcem. I mało kobiet chce się z kimś takim umawiać na randki. Ostracyzm w rodzinie nie jest bagatelą – rodzice uważają, że za wszelką cenę powinienem utrzymać małżeństwo i mają żal, że się umawiam z kimś nowy” – pisze na jednym z forów Kamil. Podobne doświadczenia ma samotny tata:
„Ja od sześciu lat sam wychowuję córkę. Moja żona na sześciomiesięcznej delegacji poznała fantastycznego Norwega. Zostawiła nas, kiedy córka miała dwa lata. Poradziłem sobie i jestem z tego dumny. Jeśli chodzi o kobiety w moim życiu, to na razie ich nie ma. Koleżanka w pracy powiedziała mi, że facet z dzieckiem nie jest atrakcyjny. Moje sąsiadki też się dziwiły i do tej pory powtarzają: »Jak to się stało, że sąd przyznał opiekę nad dzieckiem facetowi«. Brak mi słów. Tak jakbyśmy byli gorszymi rodzicami”.
Samotny tata szuka żony
Liczba samotnych ojców z roku na rok rośnie. Jak wynika z przeprowadzonego w USA w 2010 r. spisu powszechnego, liczba ojców samotnie wychowujących dzieci wzrosła w ciągu ostatnich dziesięciu lat o 27,3 proc.
Czy samotnemu ojcu łatwo jest znaleźć nową partnerkę? I tak, i nie, ale jedno jest pewne – mężczyźni wychowujący dzieci w pojedynkę są rzadszym zjawiskiem niż samotne matki, dlatego mogą budzić w potencjalnych partnerkach ambiwalentne uczucia. Ostatecznie jednak wiele kobiet woli zaangażować się w związek z partnerem posiadającym tzw. „czystą kartę” niż z samotnym ojcem. „Wychowuję mojego 9-letniego syna od czterech lat. Wszyscy w moim środowisku uważają mnie za dziwaka, a większość dziewczyn nie jest zainteresowana kłopotami. Prędzej wolą zaakceptować faceta, który tylko płaci alimenty na dzieci, ale ma czas dla nowej partnerki i jest na wyłączność. Jedyne zainteresowane kobiety to takie, na które nikt nie spojrzy albo takie, które nie mogą mieć własnych dzieci. Chociaż i tak, kiedy się dowiadują, że mama mojego syna żyje i ma częsty kontakt z synem, to już w ogóle pojawia się problem” – zwierza się na jednym z forów użytkownik o nicku ja. Niektóre panie jednak stanowczo nie zgadzają się z tą wypowiedzią i twierdzą, że nie miałyby żadnych oporów przed wejściem w związek z samotnym ojcem.
– Nazywają cię dziwolągiem?! – pyta z niedowierzaniem matka. – Skąd, ja bym raczej powiedziała, że super facetem! Niejedna kobieta marzy o facecie, który będzie potrafił i będzie chciał się zajmować dzieckiem i domem. Czasami nawet ojciec ma lepsze relacje z dziećmi niż matka i to jest bardzo fajne. Oby tak dalej!
Samotny tata i nowa mama
Znalezienie nowej partnerki przez samotnego ojca nie jest łatwym zadaniem, ale trzeba też postawić się w sytuacji kobiet, które zdecydowały się na wejście w związek z mężczyzną samotnie wychowującym dzieci.
Jak się okazuje, nie zawsze wszystko układa się jednak idealnie, a partnerki samotnych ojców często muszą sprostać wielu problemom, jakie pojawiają w czasie ich adaptacji do nowej rodziny. – Mojego męża poznałam już po śmierci jego żony. Wyszłam za mąż, gdy synowie (pasierbowie) mieli osiem i dziesięć lat. Niestety, młodszy do dzisiaj mnie nie zaakceptował. Zawsze twierdził, że zabrałam mu tatusia i tak mu zostało, mimo że ma już 35 lat i swoją rodzinę. Kiedyś wysłaliśmy go na kolonię i chociaż wtedy miał 11 lat, do dzisiaj tkwi w nim przekonanie, że chcieliśmy się go pozbyć. Ze starszym do dzisiaj mam świetny kontakt, z synową również. Nie mieliśmy wspólnych dzieci i synów mojego męża wychowywałam, a przynajmniej starałam się wychować jak własne dzieci. Zresztą zawsze ich tak traktowałam. Mąż był wspaniałym człowiekiem – kochającym mężem i ojcem. Zabrała nam go ciężka choroba. Brak akceptacji ze strony niektórych członków rodziny to tylko jeden z problemów, którym muszą stawić czoła nowe partnerki samotnych ojców. Często niesłusznie zostają one oskarżane przez otoczenie o to, że stały się bezpośrednią przyczyną rozpadu małżeństwa swojego partnera.
Znalezienie nowej partnerki przez samotnego ojca nie jest łatwym zadaniem, ale jak się okazuje, nie jest też czymś niemożliwym. Jak z perspektywy czasu kobiety, które zdecydowały się na wejście w związek z samotnym ojcem, oceniają swoją decyzję?
„Jestem macochą (nie lubię tego słowa), więc zacznę od nowa – jestem mamą 14-latki, do której mam wszystkie prawa uznane przez sąd” – pisze Paula. „Jestem cholernie dumna ze swojego męża, że póki mnie nie poznał, to świetnie sobie radził sam. Jesteśmy już dziesięć lat razem, mamy wspólne kolejne dziecko i mało tego – nie zdecydowalibyśmy się na rodzeństwo dla córki, gdyby to właśnie ona nas do tego nie namówiła. Jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, chociaż problemów w wychowaniu dzieci zawsze jest sporo, ale swojej decyzji nie zamieniłabym nigdy! Wszystkim kobietom, które poznały lub poznają kiedyś faceta z dzieckiem, chciałabym powiedzieć jedno – kochajcie to dziecko jak swoje i uwierzcie w to, że się da, a mężczyzna, z którym będziecie żyły, odwdzięczy się wam podwójną miłością!”.
Monika Gomułka