Po meczu na King Power Stadium doszło do katastrofy helikoptera, w którym znajdował się właściciel klubu Leicester City, Vichai Srivaddhanaprabha. Świadkowie mówią, że maszyna wzbiła się w powietrze bez problemów, jednak później runęła na ziemię i stanęła w płomieniach.
Tuż po zremisowanym meczu Leicester City z West Hamem (1:1) doszło do katastrofy helikoptera, w którym znajdował się właściciel klubu Vichai Srivaddhanaprabh. W sobotę o godzinie 21:30 helikopter wystartował, jednak po chwili przestał działać główny silnik i pilot stracił kontrolę nad maszyną, która runęła ruchem spiralnym na ziemię i stanęła w płomieniach na parkingu King Power Stadium.

Jak poinformowała policja z Leicester: „Mamy do czynienia z incydentem w pobliżu stadionu King Power Stadium, na miejscu są służby ratunkowe”. Świadkowie mówią, że przy stadionie pojawiły się samochody policyjne, ambulanse oraz służby zabezpieczające, a teren został ewakuowany.
Sprawozdanie z wypadku na Twitterze umieścił jeden z reporterów obecnych akurat na meczu. „Śmigłowiec z Leicester City właśnie rozbił się na parkingu klubu… żadnych innych wiadomości” – napisał tuż po katastrofie reporter Jake Humprey.
46-latek otworzył ogień do ludzi zgromadzonych w synagodze. Liczba ofiar wzrosła do 11
W niedzielę rano potwierdzono, że na pokładzie helikoptera znajdował się właściciel klubu, multimilioner z Tajlandii Vichai Srivaddhanaprabha, który miał lecieć po meczu do Londynu. Śledczy próbują ustalić, czy oprócz niego i pilota na pokładzie maszyny znajdował się ktoś jeszcze.
Theres a major incident by the King Power Stadium. Emergency services attending. pic.twitter.com/GtAbo6AHpD
— Mr Geoff Peters (@mrgeoffpeters) 27 października 2018