Po ataku terrorystycznym na London Bridge kampania wyborcza na Wyspach została wznowiona. W zasadzie to już ostatnia prosta w tym politycznych wyścigu – do głosowania zostało zaledwie dziewięć dni.
W niedzielę miała miejsce kolejna wyborcza debata telewizyjna. W studio ITV pojawili się czołowi politycy siedmiu największych partii w Wielkiej Brytanii. Ich dyskusja odbywała się w cieniu wydarzeń, które miały miejsce na London Bridge, ale dominującym tematem był Brexit. Od Rishiego Sunaka z Partii Konserwatywnej nie udało się usłyszeć jasnej deklaracji wykluczającej ewentualność opcji no-deal. Z Richard Burgon z Partii Pracy powtórzył, że jest za kolejnym referendum, ale nie chciał powiedzieć po której stronie opowiada się jego stronnictwo – czy jest za, czy przeciw opuszczeniu UE.
CZYTAJ TAKŻE: Prawdziwa WOJNA o pluszowe maskotki Kevin the Carrot dostępne w Aldi – ZOBACZ wideo
Taka postawa zachęciła liderkę Liberalnych Demokratów do ataku laburzystów – Jo Swinson stwierdziła, że Jeremy Corbyn "jest tylko widzem" i nie ma zadatków na prawdziwego lidera kraju. W podobny sposób wypowiadała się Nicola Sturgeon, zwracając uwagę, że z jednej strony mamy torysów, "którzy chcą Brexitu za wszelką cenę" i laburzystów, którzy w zasadzie sami nie widzą czego chcą.
Do zaplanowanych na 12 rudnia wyborów powszechnych zostało jedynie 9 dni. Po zamachu dokonanym przez Usmana Khana w piątek, który na London Bridge śmiertelnie pchnął nożem dwie osoby, liderzy dwóch największych partii wznowili swoje kampanie. Sypią się kolejne obietnice wyborcze…
Jeremy Corbyn ogłosił plany obniżenia taryf kolejowych w Anglii o jedną trzecią od przyszłego miesiąca. Szacuje się, że polityka ta pozwoliłaby zaoszczędzić przeciętnemu pasażerowi ponad 1000 funtów rocznie. Wedle laburzystów byłaby to największą jak dotąd obniżka opłat za przejazdy koleją. Partia Pracy zobowiązała się również do wprowadzenia prostego systemu biletowego w stylu londyńskim w całym kraju – z „wyspami”, na których strefowe taryfy kolejowe będą obowiązywać we wszystkich środkach transportu publicznego. Całość miałaby kosztować kosztować 1,5 miliarda funtów rocznie i pochodziłaby z istniejących środków Departamentu Transportu.
Natomiast Boris Johnson mówił o szeregu środków służących wzmocnieniu bezpieczeństwa granic po Brexicie. Mówił o zautomatyzowanych kontrolach wjazdu i wyjazdu w celu identyfikacji osób, które przedłużyły wizę. Propozycja torysów w tej kwestii zostanie zawarta w pięciopunktowym planie wzmocnienia bezpieczeństwa zewnętrznego. Premier rządu również oskarżał Partię Pracy o przedwczesne zwolnienie zamachowca z więzienia…
Jo Swinson z Lib-Dem zwracała z kolei uwagę, że dwie największe partie w UK w ordynarnie polityczny sposób próbują wykorzystać ostatni zamach w Londynie…