W Zatoce Pomorskiej zatonął szkuner z polską załogą. Spośród dwunastu osób, które znajdowały się na pokładzie, jedenaście udało się uratować. W akcji ratowniczej pomógł niemiecki kuter.
23-metrowy szkuner „Down North” poszedł na dno wczoraj w późnych godzinach wieczornych. Jedenastu rozbitków, którzy czekali na ratunek na tratwie, odnalazła na morzu załoga niemieckiego kutra „Palucca”. Jedna osoba nie przeżyła.
„Podjęci z tratwy rozbitkowie schodzili ze statku ratowniczego o własnych siłach i sprawiali wrażenie, że są w niezłym stanie” – powiedział pilot portowy ze Świnoujścia Krzysztof Lewiński. „W porcie na szkuner czekały trzy karetki pogotowia” – dodał.
Obecnie pogoda na morzu jest dobra, ale wcześniej nad Bałtykiem przetaczały się burze, które mogły spowodować szkwał.
Przyczyny zatonięcia statku i śmierci jednego z członków załogi nie zostały jeszcze ustalone.
Szkuner „Down North” płynął na wyprawę badawczą za koło podbiegunowe. Ekipa chciała uczcić 35. rocznicę zakończenia prac modernizacyjnych w polskiej stacji badawczej Hornsund. Statek miał pokonać trasę ponad 8 tys. mil morskich (blisko 16 tys. kilometrów) i wrócić do Polski 10 października.