W niedzielę rano na lotnisku Kraków-Balice doszło do niebezpiecznej sytuacji tuż przed planowanym odlotem maszyny Ryanaira do Bristolu – przekazał TVN24.pl. Obsługa zauważyła dym w samolocie unoszący się w tylnej części kuchni pokładowej.
Pilot zgodnie z procedurami podjął natychmiastową decyzję o ewakuacji pasażerów i załogi. Podróżni bezpiecznie opuścili maszynę.
Dym w samolocie pojawił się w tylnej części kuchni pokładowej
Według przytoczonej przez TVN24.pl relacji pani Kingi, która znajdowała się na pokładzie, w momencie ogłoszenia ewakuacji pojawił się lekki popłoch, ale generalnie akcja przebiegła sprawnie. Podróżnych ewakuowano na drogę kołowania, skąd zostali odwiezieni do terminala.

Na razie nie ustalono, co było źródłem zadymienia. Wiadomo jedynie, że dym pojawił się w tylnej części kuchni samolotu i był wyczuwalny w niewielkim stopniu. Pasażerowie dodatkowo zauważyli, że w pewnym momencie zgasło światło w kabinie. Rzeczniczka krakowskiego lotniska Monika Chylaszek potwierdziła, że maszynę uziemiono i poddano oględzinom.
Lot opóźniony o ponad 3 godziny
Przewoźnik zdecydował o skierowaniu do Krakowa samolotu zastępczego, który miał zabrać podróżnych do Wielkiej Brytanii. Łącznie chodziło o około 150 pasażerów. Samolot zastępczy wraz z pasażerami wystartował z opóźnieniem wynoszącym mniej więcej 3 godziny i 10 minut.
Mimo akcji ruch lotniczy w Krakowie-Balicach odbywał się bez zakłóceń, ponieważ samolot Ryanaira zatrzymał się na płycie w taki sposób, że nie blokował pozostałych operacji lotniczych. Ostatecznie wszyscy podróżni mogli kontynuować swoją podróż do Wielkiej Brytanii, choć z kilkugodzinnym opóźnieniem.