Fot. Getty
Epidemia koronawirusa nie odpuszcza. Mimo wprowadzanych, drastycznych środków ostrożności, nowy zjadliwy wirus z Chin nie tylko się rozprzestrzenia, ale zbiera też coraz większe żniwo. Właśnie został potwierdzony pierwszy przypadek śmiertelny koronawirusa poza Chinami.
Pierwszy przypadek śmiertelny poza Chinami został dziś potwierdzony w Manili, na Filipinach. Wiadomo jednak, że mężczyzna, który został przyjęty do szpitala z objawami podobnymi do grypy, pochodził z Wuhan. Z informacji przekazanych przez Departament Zdrowia Filipin wynika, że mężczyzna miał 44 lata.
Zobacz też: Koronawirus zaatakował już w 25 krajach! Lawinowo przybywa ofiar śmiertelnych
Niepokojący wydaje się fakt, że ofiara wirusa, mimo iż dostała na skutek zakażenia wirusem zapalenia płuc, była w stanie stabilnym. „Mężczyzna był w stanie stabilnym, a jego stan zdrowia poprawiał się” – czytamy w komunikacje filipińskiego departamentu zdrowia. Mężczyźnie w podróży do Manili towarzyszyła 38-letnia kobieta, u której również wykryto obecność wirusa. Kobieta przebywa obecnie w izolacji.
Na dzień dzisiejszy na całym świecie potwierdzono ponad 14 000 przypadków zakażeń wirusem 2019-nCoV. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła natomiast do ponad 300, co oznacza, że każdego dnia umiera ok. 30 zainfekowanych osób. Wirus, przypomnijmy, po raz pierwszy pojawił się w mieście Wuhan, w centralnej prowincji Chin – Hubei. Jeszcze do wczoraj wszystkie ofiary śmiertelne pochodziły z Chin – głównie z prowincji Hubei.
Koronawirus: Jak można się zarazić, jakie są objawy i czy naprawdę mamy się czego obawiać?