Pobrexitowa biurokracja utrudnia niesienie pomocy Ukraińcom. Trzy polskie furgonetki z darami utknęły w porcie Dover na dwa dni

Fot. Twitter

Niesienie pomocy Ukraińcom nie jest niestety wolne od biurokracji. W porcie w Dover na dwa dni utknęły polskie furgonetki załadowane darami dla mieszkańców ogarniętej wojną Ukrainy. 

- Advertisement -

Organizacje charytatywne informują, że dostawy z pomocą dla Ukrainy odnotowują znaczące opóźnienia w związku z pobrexitową biurokracją. Pracownicy organizacji humanitarnych skarżą się, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przepisy dotyczące transportu darowizn na terytorium Wspólnoty są mylące i niejasne. Organizacja charytatywna Lewisham Polish Centre, której siedziba znajduje się w południowo-wschodnim Londynie, informuje, że trzy, wysłane przez nią furgonetki, załadowane śpiworami, pieluchami i artykułami sanitarnymi dla uchodźców, utknęły w Dover na dwa dni z powodu problemów z dostarczeniem odpowiedniej dokumentacji. 

 

 

Pomoc dla Ukrainy nie może dotrzeć na czas

Kierowcy prowadzący furgonetki z darami od Lewisham Polish Centre zostali w piątek cofnięci przez władze portu w Dover z uwagi na, jak usłyszeli, brak odpowiedniej dokumentacji. – Kierowcy mieli od nas specjalne listy, że to jest pomoc humanitarna z całą informacją, że to będzie dystrybuowane dla uchodźców, a nie będzie sprzedawane. Wymieniliśmy wszystkie pozycje – powiedziała Agnieszka Lokaj agencji prasowej PA, dodając, że urzędnicy nalegali, aby kierowcy posiadali dokumentyT1, które według Polki, oznaczałyby konieczność poniesienia zbyt wysokich dla jej organizacji kosztów. – Nie mamy jasności co do zasad, ponieważ każdy mówi coś innego. Niektóre samochody dostawcze były w stanie przejechać bez T1 – dodała Lokaj, opisując całą sytuację jako „stratę pieniędzy i stratę czasu” dla zapracowanych wolontariuszy. 

Polskie organizacje charytatywne w UK wstrzymują działalność z uwagi na biurokrację

Organizacji Lewisham Polish Centre udało się w końcu przetransportować dary na kontynent, dzięki pomocy lokalnego biznesmena. Ale, jak się okazuje, niektóre centra pomocy zwyczajnie wstrzymują zbiórkę ze względu na zbyt duże problemy z biurokracją na granicy. Tak się stało chociażby w przypadku organizacji The Polish British Social Integration Club Wawel, również zlokalizowanej w Londynie, która zamknęła swój punkt i wstrzymała wysyłki z powodu nadmiernej biurokracji. – Kiedy [organizacja] Lewisham przekazała nam informację, że [jej vany] utknęły, to nie wysłaliśmy nic więcej. Czasami pozwalają jechać, ale to nie jest pewne, więc zależy to od osoby na granicy. A my po prostu chcemy przestrzegać zasad. Mamy wrażenie, że musimy być bezczelni, a my tylko chcemy dostarczyć rzeczy dla ludzi, którzy umierają z głodu. To dla nas bardzo bolesne, ponieważ mamy zasoby, ale prawo nam nie sprzyja – mówi Katarzyna Zimna z organizacji. 

Teksty tygodnia

Czarna przyszłość czarnych taksówek – czy Londyn straci swój symbol?

Londyn stanął przed poważnym kryzysem transportowym. Po ulicach stolicy jeździ już ponad 106 tys. licencjonowanych kierowców prywatnych przewozów, czyli ponad dwa razy więcej niż dekadę temu. Wielu z nich ma uprawnienia wydane poza Londynem, ale i tak pracuje w centrum miasta, co nasila problem. Najbardziej cierpią na tym kierowcy legendarnych londyńskich czarnych taksówek.

Obniżka cen prądu i gazu. Mieszkańcy Holandii będą mieć niższe rachunki zimą

Ze względu na obniżkę cen energii, gospodarstwa domowe w Holandii mogą spodziewać się niższych rachunków tej zimy. Ponadto mogą negocjować korzystne taryfy z dostawcami.

Najpierw oszczędności, potem obniżka podatków – zmiana w programie Farage zaskakuje

Reform UK rezygnuje z głośnej obietnicy 90 miliardów funtów cięć podatkowych. Lider partii, Nigel Farage, zapowiada nowy kierunek w polityce gospodarczej: najpierw oszczędności, dopiero później niższe podatki.

Praca zdalna za 400 funtów dziennie? To możliwe!

Brytyjskie firmy coraz śmielej otwierają się na rekrutacje zdalne, dzięki czemu dobrze płatne stanowiska są dostępne dla specjalistów z całej Europy – a nawet świata – i to nawet bez konieczności zmiany miejsca zamieszkania.

Irlandia: pacjenci czekają nawet dwie godziny na karetkę

Irlandzkie pogotowie ratunkowe znalazło się w ogniu krytyki. Nowe dane pokazują, że w niektórych regionach pacjenci czekają na karetkę nawet dwie godziny. Minister zdrowia zapowiada reformy i zwiększenie finansowania HSE.

Przeczytaj także