Relację z mistrzostw świata w piłce nożnej 2022 w Katarze na łamach „Polish Express” sponsoruje firma SOKOŁÓW producent m.in. kabanosów polskich i argentyńskich. Kibicuj razem z nami!
Biało-czerwoni zatarli kiepskie wrażenie, jakie po sobie zostawili remisując z (dość słabym, do ogrania) Meksykiem w pierwszym meczu katarskiego mundialu. Na Education Stadium w Ar-Rajjan wygrali z Arabią Saudyjską 2-0 po golach Piotra Zielińskiego i Roberta Lewandowskiego.
Po dwóch pierwszych meczach można napisać, że zadanie zostało wykonane w 100%. Udało się nie przegrać z Meksykiem (choć niedosyt po niewykorzystanym karnym pozostał, a Latynosi byli po prostu do ogrania), uchodzącym za zespół o podobnym, jeśli nie większym potencjale piłkarskim i pokonać Arabię Saudyjską. Ekipa prowadzona przez francuskiego szkoleniowca Herve Renarda miała służyć jedynie za tło w rozgrywkach grupy C i być dostarczycielem punktów dla (teoretycznie!) silniejszych rywali, ale zaskoczyła cały piłkarski świat, wygrywając z wielką Argentyną i Leo Messim w składzie w swoim pierwszym meczu.
W tym kontekście zdobycie kompletu punktów z „Synami pustyni”, przez niektórych zakładane przed turniejem, jako oczywistość, ma jednak swoją wagę i stawia biało-czerwonych w dobrej sytuacji przed ostatnią kolejką spotkań grupowych.
Polska pokonała Arabię Saudyjską po trafieniach Zielińskiego i Lewandowskiego
Polacy na boisku zameldowali się w nieco przemeblowanym składzie. Osamotnionego na szpicy Lewandowskiego wzmocnił Arkadiusz Milik, Przemysław Frankowski zastąpił Nicolę Zalewskiego, a środek pola wzmocnił Krystian Bielik. Pomimo tych zmian „z gry” więcej zdawali się mieć Arabowie. Wykazywali większą inicjatywę, starali się prowadzić grę, składniej budowali atak pozycyjny. Z kolei Polacy skupiali się przede wszystkim na obronie i destrukcji, ale w przeciwieństwie do spotkania z Meksykiem, grali odważniej i bardziej „do przodu". Piłkarsko wyglądali znacznie lepiej, ale wydaje się, że stać ich na jeszcze więcej!
Można by uznać, że Arabia Saudyjska prezentowała wyższą kulturę futbolową, ale nijak nie potrafiła przełożyć swoich przewag na konkrety. Co innego Polska, która w 39. minucie wyszła na prowadzenie. Nadbiegający na pole karne Piotr Zieliński zmieścił piłkę pod poprzeczką po akcji z udziałem Roberta Lewandowskiego. Sam „Lewy” podwyższył wynik w 82. minucie, gdy wykorzystał fatalny błąd w obronie Al Malkiego. Znalazł się sam na sam z bramkarzem i płaskim strzałem ustalił wynik meczu. Dla napastnika FC Barcelony było to pierwsze mundialowe trafienie (grał jeszcze na MŚ 2018).
Dodajmy, że „Lewy” miał jeszcze okazję pod koniec meczu na zdobycie bramki na 3-0 elegancką podcinką, ale zabrakło trochę dokładności i może szczęścia, które sprzyjało nam przez cały mecz. Nie ma w tym nic złego. Wszak, zgodnie ze starą piłkarską prawdą sprzyja ono lepszym, a biało-czerwoni zasłużyli dziś na trzy punkty.
Wojciech Szczęsny bohaterem meczu
Na miano bohatera spotkania zasłużył polski bramkarz, Wojciech Szczęsny. Golkiper Juventusu Turyn nie mógł się do tej pory pochwalić zbyt udanymi występami na wielkich turniejach. Na Euro 2012 w meczu inauguracyjnym przeciwko reprezentacji Grecji sprokurował karnego i dostał czerwoną kartkę. Na Euro 2020 w meczu ze Słowacją zaliczył samobója. Nie brakowało krytyków, którzy zwracali uwagę, że Szczęsny nie gwarantuje „spokoju” w bramce, jest zbyt nerwowy i elektryczny, ale to właśnie on fenomenalną interwencją zarówno przy karnym, jak i przy dobitce miał decydujący wpływ na wynik meczu z Arabią Saudyjską.
Z historycznej perspektywy w XXI wieku nie mieliśmy tak dobrego mundialu i w zasadzie można napisać, że reprezentacja Polski (już!) będzie mogła zaliczyć występ na MŚ w Katarze do udanych. Przypomnijmy, w Korei i Japonii w 2002 po dwóch meczach mieliśmy równe zero punktów (porażki z Korą i Portugalią), w Niemczech w 2006 było dokładnie tak samo (przegrane z Ekwadorem i Niemcami), a w Rosji w 2018 dostaliśmy baty od Senegalu i Kolumbii. Awans do fazy pucharowej jest na wyciągnięcie ręki, jednak przed zespołem Czesława Michniewicza najtrudniejsze zadanie, a więc mecz z Argentyną.
Biało-czerwoni z 4 punktami prowadzą w grupie C
Przed turniejem niektórzy w ciemno zakładali porażkę z Messim i spółką, licząc, że o obecność Polaków w 1/8 finału zadecydują wyniki pozostałych spotkań, a być może nawet bilans bramkowy. Nie chcemy niepotrzebnie pompować oczekiwań, ale faktem jest, że wszystko nadal znajduje się w nogach naszych piłkarzy.