Fot. Getty
Która brytyjska partia ostatecznie wygra wybory parlamentarne w tym roku? Zależy to od wielu czynników, jednak można wyróżnić pięć głównych kwestii, które prawdopodobnie zadecydują o ostatecznym wyniku wyborów. Zobacz pięć ścieżek wiodących do zdobycia większości w Izbie Gmin i objęcia władzy w UK.
„The Sky News” przedstawił ciekawą analizę, według której można wyróżnić pięć strategicznych punktów spornych w tegorocznej kampanii wybornej. Zwycięstwo w poszczególnych kwestiach prawdopodobnie da którejś z partii większość parlamentarną w grudniu.
Walka o wizję Brexitu
Walka na tym polu dotyczy ostatecznego kształtu Brexitu: czy będzie to umowa wynegocjowana przez Borisa Johnsona, czy zwycięży miękki Brexit, a może jednak twardy… Głównymi stronami sporu są tu konserwatyści, laburzyści i Brexit Party Nigela Farage’a.
Pomimo pewnej niejednomyślności wewnątrz poszczególnych partii (np. wśród torysów jest wielu zwolenników opuszczenia UE bez żadnej umowy), można powiedzieć, że:
- Partia Konserwatywna reprezentuje opcję umowy brexitowej wynegocjowanej już z Brukselą,
- Partia Pracy chciałaby bardziej liberalnej umowy, zachowującej przynajmniej unię celną między UK a UE,
- Brexit Party chce Brexitu za wszelką cenę – partia ta nie miałaby nic przeciwko całkowitemu odrzuceniu jakiejkolwiek umowy brexitowej.
W walce między konserwatystami a Brexit Party może się okazać, że zwolennicy Brexitu mocno podzielą się pomiędzy te dwa ugrupowania. Boris Johnsona chciałby co prawda zjednoczyć wszystkich wyborców, którzy opowiadają się za Brexitem, jednak biorąc pod uwagę wynik majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego, gdzie partia Farage'a zdobyła 31,6 proc. głosów, a torysi jedynie 9,1 proc., to zjednoszenie zwolenników Brexitu może być dość trudnym zadaniem.
Zobacz koniecznie: Nigel Farage: Brexit Party będzie walczyć z torysami o każde miejsce w wyborach, jeśli premier nie wyprze się umowy brexitowej
Zjednoczenie przeciwników Brexitu
Odrzucenie umowy brexitowej nie musi oznaczać twardego Brexitu, ale wręcz przeciwnie – pozostanie w UE. Na tę opcję postawili we wrześniu Liberalni Demokraci, którzy od czasu wyborów do Parlamentu Europejskiego osiągają coraz lepsze wyniki w sondażach.
Gdyby udało im się zjednoczyć wszystkich wyborców, którzy są przeciwni Brexitowi, zwiększyliby swoją szansę na wygraną. Problemem okazuje się tu jednak wciąż to, że niektórzy przeciwnicy opuszczenia UE zagłosują prawdopodobnie na laburzystów, którzy z kolei oprócz wynegocjowania nowej umowy nie wykluczają też drugiego referendum.
Może być zatem tak, że laburzyści i demokraci będą sobie wzajemnie „podkradać” część wyborców.
Polecane: Wszystko, co powinieneś wiedzieć o zbliżających się przedterminowych wyborach w UK
Bitwa o Szkocję
By zwyciężyć na dalekiej północy Wielkiej Brytanii, Szkocka Partia Narodowa (SNP) zdecydowała się postawić na niepodległość. Nicola Sturgeon już od jakiegoś czasu nawołuje do zorganizowania referendum niepodległościowego.
Według „The Sky News”, ani konserwatyści, ani laburzyści nie oddadzą jednak Szkocji bez walki, ponieważ stanowi ona strategiczny przyczółek, który może ostatecznie zadecydować o większości lub raku większości w Izbie Gmin po grudniowych wyborach.
Brytyjski dziennik przypomina również, że Partia Pracy od 1955 roku nie utworzyła rządu bez posiadania 40 szkockich mandatów – a obecnie dysponują tylko siedmioma. Tak więc laburzyści musieliby wygrać z kandydatami SNP, by w razie wygranej cieszyć się pełnią władzy.
Gorący temat: Boris Johnson PRZEPRASZA, że nie udało mu się doprowadzić do Brexitu 31 października [wideo]
Byli członkowie partii, którzy stali się wrogami
Dla obu głównych partii przeszkodą do zdobycia większości w parlamencie mogą też okazać się byli członkowie, którzy w ostatnim czasie odeszli z partii do innych ugrupowań lub założyli nowe ugrupowania.
Jak podaje „The Sky News”, z Partii Konserwatywnej i z Partii Pracy z powodu Brexitu odeszło łącznie 25 deputowanych, którzy teraz zasiadają jako posłowie niezależni. Niektórzy z nich, jak na przykład Chuka Umunna (były laburzysta) czy Sarah Wollaston (była konserwatystka), już zapowiedzieli, że w grudniu wystartują z list Liberalnych Demokratów. Inni chcą pozostać niezależni. Niewątpliwie jednak, są to kandydaci z mocnym poparciem w swoich okręgach wyborczych – mogą więc gdzieniegdzie pokrzyżować szyki głównych partii.
O tym się mówi: Nigel Farage NIE będzie kandydował w wyborach parlamentarnych: „Nie chcę zajmować się polityką przez resztę życia” – powiedział w BBC
Podział miejsc w Irlandii Północnej
Miejsca w Irlandii Północnej okazały się już raz kluczowe dla wyniku wyborów – było to w roku 2017, gdy 10 miejsc otrzymała Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP), 7 przypadło Sinn Fein, a jeden mandat powędrował do posła niezależnego.
Jak zauważa „The Sky News”, Sinn Fein nie zajmuje miejsc w Westminsterze, a w związku z tym, każdy mandat wygrany przez to grupowanie zmniejsza ogólną liczbę mandatów potrzebnych do uzyskania większości z Izbie Gmin. Z kolei każdy mandat zdobyty przez DUP jest głosem na korzyść konserwatystów i za opuszczeniem UE.