Ta noc należała do jednego aktora, choć zwycięzców było wielu i pojawiły się również łzy wzruszenia to wszystkie te emocje bledną w obliczu 22 lat oczekiwania na upragnioną statuetkę. Właśnie tyle czasu minęło od pierwszej nominacji Leonardo DiCaprio. Pierwszą oscarową nominację aktor otrzymał w 1994 roku za udział w filmie „Co gryzie Gilberta Grape’a”.

Podekscytowany artysta podziękował Alejandro Gonzálezowi Iñárritu, Martinowi Scorsese oraz przypomniał o zmianach klimatycznych, nie miał wiele czasu na żarty, bo każdy nagrodzony ma dokładnie 45 sekund na wygłoszenie swojej mowy dziękczynnej. Wcześniej miał szanse na Oscara za filmy: „Awiator”, „Krwawy diament” i „Wilk z Wall Street”. Dopiero rola Hugh Glassa przyniosła 41-letniemu gwiazdorowi najbardziej prestiżową nagrodę filmową. Fani i przyjaciele aktora szaleją z radości.
https://youtu.be/mnRDYUhwyEw
Film „Zjawa” w reżyserii Alejandra Innaritu, był z pewnością kluczową produkcją w karierze Leonardo. To właśnie ta produkcja miała na swoim koncie najwięcej nominacji, bo aż dwanaście niestety w ostatecznym rozrachunku jego twórcy muszą się zadowolić jedynie trzema statuetkami. Dużo lepiej poradził sobie „Mad Max: Na drodze gniewu”, triumfując w sześciu kategoriach. Dzieło George’a Millera z Tomem Hardy’m ma na koncie aż sześć Oscarów – głównie w kategoriach technicznych. Najlepsza charakteryzacja, najlepsze kostiumy, najlepsza scenografia, najlepszy montaż, najlepszy montaż dźwięku i najlepszy dźwięk.

Za najlepszą rolę kobiecą Akademia uznała rolę Brie Larson w przejmującym filmie „Pokój”. Natomiast Szwedka Alicia Vikander otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za rolę w filmie „Dziewczyna z portretu”, w którym zagrała żonę duńskiego malarza transseksualisty.

„Spotlight” opowiadający o dziennikarskim śledztwie w Bostonie został uznany za najlepszy film, chociaż konkurencja była w tej kategorii bardzo mocna. Różnorodność tematyki nominowanych filmów sprawiła, że do samego końca ciężko było z wytypować zwycięzcę. Zdecydowana większość amerykańskich krytyków uważała „Spotlight” za najlepszy film roku, jednak mało kto wierzył, że produkcja zostanie doceniona. Silnymi faworytami w tej kategorii były „Big Short” oraz „Zjawa”. Ostateczny werdykt Akademii (zwycięstwo „Spotlight”) został entuzjastycznie przyjęty przez widownię.

Kolejnym zaskoczeniem było nie nagrodzenie statuetką Sylwestra Stallone. Przez wielu był on najmocniejszym faworytem do nagrody za drugoplanową rolę męską w siódmej części serii o Rockym, „Creed: Narodziny legendy”. Statuetka trafiła jednak do równie znakomitego Marka Rylance’a za rolę rosyjskiego szpiega w filmie Stevena Spielberga „Most szpiegów”.

Zaskoczenia nie było w kategoriach muzycznych mamy dwóch zwycięzców. Jednym z nich jest uznany twórca muzyki filmowej Ennio Morricone, który jest autorem ścieżki dźwiękowej do „Nienawistnej ósemki”. Piosenką, która zasłużyła na statuetkę jest utwór Sama Smitha Smitha „Writing’s On the Wall”, który pochodzi z ostatniej części przygód Jamesa Bonda „Spectre”. Wielu krytyków oceniło ten utwór za najgorszą „bondowską” piosenkę spośród wszystkich 24. Faworytką była Lady Gaga, która nagrała piosenkę „Til It Happens To You” do filmu „The Hunting Ground”.
https://youtu.be/vunc0M-BFgg