31-letni Dan Brandon został znaleziony martwy we własnym domu, w którym hodował węże. Policja potwierdziła, że mężczyzna zmarł w wyniku uduszenia, najprawdopodobniej został zaatakowany przez jednego ze swoich gadów.
Brandon został znaleziony w domu swoich rodziców, gdzie mieszkał. Ciało miłośnika węży znajdowało się w jego pokoju, gdzie trzymał wszystkie swoje gady. Jeden z nich, kilkumetrowy pyton znajdował się poza swoich terrarium, co od razu rzuciło na niego podejrzenie.
PILNE: Eksplozja i pożar na autostradzie M26! Chaos na drodze
Na swoim profilu na Facebooku mężczyzna umieszczał zdjęcia ze swoimi pupilami, w tym jedno, na którym pozuje z ogromnym pytonem birmańskim oplatającym jego szyję i klatkę piersiową. Koroner potwierdził, że mężczyzna zmarł w wyniku uduszenia.
Z kolei rodzina zmarłego nie chce komentować śmierci swojego bliskiego. Znajomi denata twierdzą natomiast, że jego węże z pewnością nie miały nic wspólnego ze śmiercią Brandona.
Eksperci jeszcze przed oświadczeniem koronera twierdzili, że to mało prawdopodobne, aby wąż był winny śmierci mężczyzny. "W Wielkiej Brytanii nie było ani jednego przypadku śmierci człowieka z powodu ataku węża. One zabijają tylko to, co mogą zjeść" – twierdzili specjaliści. Rzecznik policji w Hampshire powiedział: "Wezwani na miejsce zdarzenia policjanci zobaczyli ciało mężczyzny w jego własnym pokoju. 31-latek miał kilka poważnych ran i zmarł na miejscu".
Atak przed meczetem w Manchesterze! Imam został dźgnięty nożem w kark
Pyton birmański, którego posiadał Dan Brandon, może osiągnąć długość od 3 do 4 metrów choć znane są okazy o długości ponad 5 metrów! Jest on podgatunkiem pytona tygrysiego i charakteryzuje się cętkami na ciele. Okaz, który posiadał Dan, był albinosem.