Polka z brytyjskim statusem osoby osiedlonej w UK miała problemy na amerykańskim lotnisku. Marzena Żukowska przez godzinę musiała tłumaczyć przedstawicielom Tap Air Portugal, dlaczego nie może okazać fizycznego dokumentu poświadczającego settled status.
Do tych wydarzeń doszło w dniu 15 stycznia 2025 roku, na lotnisku O’Hare w Chicago. Na czym polegał problem osoby pochodzącej z Polski? Pracownicy linii Tap Air Portugal nalegali na okazanie fizycznego dokumentu settled status. Jednak jak wiadomo, tego typu pismo po prostu… nie istnieje.
Brytyjskie władze uparcie obstają przy swoim, iż cyfrowa forma tego dokumentu jest wystarczająca. Jak pokazuje ta historia, takie podejście jest zwyczajnie błędne.
Problemy z tylko cyfrowym settled status
Osoba ze statusem osiedlenia w UK legitymuje się jedynie cyfrowym poświadczeniem tego typu. W związku na amerykańskim lotnisku z tym nalegano na… wyrobienie wizy turystycznej (Electonic Travel Authorisation). Jest to sytuacja o tyle abstrakcyjna, że Marzena Żukowska… mieszka w Liverpoolu.
![Marzena Żukowska przez godzinę musiało tłumaczyć przedstawicielom Tap Air Portugal, dlaczego nie może okazać fizycznego dokumentu poświadczającego settled status.](https://polishexpress.eu/wp-content/uploads/2025/02/GettyImages-494596413-600x400.jpg?x87732)
– Podchodzę do stanowiska Tap Air Portugal. Daję im swój polski paszport. Osoba przy stanowisku i jej kierownik popatrzyli na komputer. Powiedzieli, że muszą zobaczyć dowód wizy brytyjskiej. Mam status osoby osiedlonej. Jest on dostępny wyłącznie w wersji cyfrowej – relacjonuje Marzena, jak cytujemy za „The Independent”.
Jak czytamy dalej w relacji w brytyjskich mediach osoba posiadająca zarówno polskie, jak i amerykańskie obywatelstwo przez ponad godzinę dyskutowała z personelem na lotnisku. Pojawiła się realna obawa, że Marzena Żukowska zwyczajnie nie zdąży na samolot lecący do Manchesteru. Na nic zdało się pokazywanie na telefonie, że osoba z polskim obywatelstwem i settled status po prostu nie może aplikować o ETA…
Problemy osoby z Polski lecącej do UK na lotnisku
– To po prostu stało się rozmową bez sensu – relacjonuje. – Kierownik mnie ciągle wypytywał, a lotnisko było już całkiem puste. Wszyscy inni pracownicy zwyczajnie obserwowali to, co się działo. Próbowałam im powiedzieć, że to nie ich wina, ponieważ rząd Wielkiej Brytanii udziela sprzecznych informacji na ten temat – jak cytujemy dalej za „The Independent”.
Kierownik linii lotniczych na lotnisku próbował zadzwonić na infolinię brytyjskiego Home Office. W teorii powinna była ona być czynna przez 24 godziny na dobę. Do nikogo nie udało się dodzwonić. Jednak w końcu personel na telefonie Marzeny sprawdził stronę internetową UK visas and immigration oraz kod eVisa Share. Wtedy pozwolono jej wsiąść na pokład samolotu do Manchesteru.
Rząd UK stworzył problem
W podsumowaniu to wydarzenie pokazało jej, że „rząd Wielkiej Brytanii nie chce brać odpowiedzialności za system eVisa, który sam stworzył”, jak relacjonuje Marzena Żukowska.
– Stanowi to ogromny problem w związku z dostępnością. Jeśli ja ledwo mogę się dodzwonić, a mam dużo wiedzy na ten temat, to co z kimś z barierą językową? Lub z kimś, kto ma mniejsze umiejętności korzystania z nowoczesnych technologii? – komentuje.
Marzena Żukowska jest współdyrektorką w organizacji charytatywnej POMOC. Zajmuje się obroną praw migrantów z Europy Wschodniej mieszkających w UK. Ma podwójne obywatelstwo polskie i amerykańskie. Jest osobą niebinarną.