Do dziwacznej sytuacji doszło na lotnisku w Birmingham, gdzie pilot wstrzymał start samolotu w ostatniej chwili z uwagi na dziwny zapach unoszący się w kabinie. Problem polega jednak na tym, że „chemiczny” odór wyczuwał tylko on.
Pilot cofnął samolot EasyJet w ostatniej chwili przed startem
W środę 31 stycznia pilot wstrzymał start samolotu z Birmingham do Genewy dosłownie na minuty przed startem. Maszyna znajdowała się już w okolicy pasa startowego, gdy pilot dał znak do wycofania się. Powodem był dziwny, wyczuwany przez niego, „chemiczny” odór wydobywający się z tyłu kabiny.
Do weryfikacji niezidentyfikowanego zapachu przystąpiła początkowo załoga naziemna. Ale, co zaskakujące, nikt poza pilotem niczego nie poczuł. Mimo to pilot zdecydował o niepodrywaniu maszyny z uwagi na bezpieczeństwo pasażerów i o poddaniu jej bardziej dokładnemu sprawdzeniu. W rezultacie 106 pasażerów zostało poproszonych o powrót do terminalu. Niedługo później dowiedzieli się, że tego dnia już nie polecą.
Pasażerowie wściekli po odwołaniu lotu
Niestety, zaraz po odwołaniu lotu przedstawiciele linii EasyJet i załoga udali się na odpoczynek, pozostawiając do opieki nad pasażerami zewnętrzną firmę Swissport. I tu zaczęły się schody, ponieważ pasażerowie odwołanego rejsu nie otrzymali pomocy w satysfakcjonującym ich zakresie. – Czekaliśmy godzinę. Ale nic nam nie powiedziano. Po czym lot po prostu zniknął z ekranu z informacjami o odlotach na lotnisku w Birmingham. Dowiedziałem się o tym, że lot został oficjalnie odwołany dopiero po tym, jak zapytałem o to innego pasażera (…). On mi powiedział, że lot został odwołany – wyznał z żalem jeden z pasażerów.
A inny pasażer dodał: Gdy byliśmy jeszcze w samolocie, to bardzo szybko powiedzieli nam, co się dzieje i że nigdzie nie lecimy. Ale kwadrans po dziesiątej nadal tkwiliśmy przy stanowiskach odprawy na odlotach. Siedzieliśmy tutaj jak frajerzy. Chciałem po prostu zarezerwować hotel. Mogłem to zrobić kilka godzin wcześniej. Ale wówczas być może nigdy nie zwróciliby mi za to pieniędzy.
Część pasażerów napotkała niestety na jeszcze inny problem. Otóż z aplikacji zniknęły ich karty pokładowe. Po odwołaniu lotu nie mieli oni jak udowodnić, że mieli lecieć odwołanym rejsem z Birmingham do Genewy. I trudno było im też odzyskać bagaż. Część pasażerów nie została ponadto poinformowana, że ich lot przeniesiono na następny ranek.