Katarzyna Ratajczak dzięki swojemu talentowi i ciężkiej pracy dostała się w poczet studentów prestiżowej Royal College of Music, co każdy muzyk może uznać za wielkie osiągnięcie. Czy będzie mogła jednak spełnić swoje marzenie i tam studiować?
O swojej życiowej przygodzie z muzyką, ze skrzypcami opowie nam sama. Opowie nam również o tym, dlaczego studia w jednej z najlepszych szkół muzycznych na świecie są dla niej tak ważne. A jednocześnie – mimo pozytywnego zdania egzaminu – nadal niepewne… I co można zrobić, aby marzenie utalentowanej polskiej skrzypaczki mogło się spełnić, bo – jak wiemy – w świecie muzyki talent musi mieć jeszcze wsparcie mecenasów.
Polish Express: Od siedemnastu lat gra Pani na skrzypcach, naukę rozpoczęła Pani w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Poznaniu, a obecnie kończy Pani studia w Akademii Muzycznej w Łodzi. Jak odkryła Pani w sobie zamiłowanie do skrzypiec? Dlaczego Pani wybór padł na ten instrument?
Katarzyna Ratajczak: Właściwie od zawsze wiedziałam, że zwiążę swoje życie ze sztuką. Moja podróż muzyczna rozpoczęła się od baletu i fascynacji twórczością Piotra Czajkowskiego. W wieku pięciu lat po raz pierwszy wystąpiłam na deskach poznańskiego Teatru Wielkiego, w spektaklu Wigilie Polskie Barbary Wachowicz. Bliscy twierdzą, że było to przełomowe doświadczenie i dobra wróżba na przyszłość.
Pamiętam bardzo dobrze i inne przełomowe wydarzenie. Gdy miałam sześć lat jechałam z mamą samochodem, słuchałyśmy wspólnie transmisji z Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. Mama, która jest z wykształcenia muzykologiem, komentowała wystąpienia uczestników. I myślę, że właśnie wtedy, słuchając muzyki skrzypcowej i opowieści mamy, zdecydowałam, że będę grać na skrzypcach. To był pierwszy tak ważny i niezależny życiowy wybór. Początki oczywiście nie były łatwe, ale z upływem czasu instrument odkrywał przede mną coraz więcej tajemnic. W końcu stał się pasją i miłością, miewamy – jak w każdej relacji – gorsze momenty. Nie zamieniłabym jednak skrzypiec na żaden inny instrument.
Ukończyłam szkoły muzyczne I i II stopnia, a obecnie przygotowuję dyplom i piszę pracę magisterską (o Koncercie skrzypcowym D-dur Piotra Czajkowskiego). Po ukończeniu studiów na Akademii Muzycznej w Łodzi chciałabym kontynuować naukę i dalej szkolić grę na instrumencie. Poza edukacją akademicką, rozwijam swoje umiejętności w projektach orkiestrowych. Od trzech lat gram z Orkiestrą Filharmonii Łódzkiej (muzyk doangażowany, pierwsze i drugie skrzypce). Muzyka wypełnia mój świat, ale mam też inne zainteresowania – śpiew, podróże i wędrówki górskie… Choć przemierzając tatrzańskie szlaki, słyszę jak dźwięki tworzą melodię. Myślę, że muzyka jest wszechobecna.
Proszę powiedzieć nam więcej o Calamati Piano Trio, wraz z którym otrzymała Pani II nagrodę w London Classical Music Competition. Jak zaczęła się ta współpraca?
Calmati Piano Trio założyłam z Marianną Pędziwiatr (wiolonczela) i Rozanną Grandą (fortepian) podczas wspólnego studiowania na Akademii Muzycznej w Łodzi w 2021 roku. Od trzech lat gramy w niezmienionym składzie. Szczególnie bliska jest nam polska muzyka XX wieku. Odkrywamy wciąż wiele wspaniałych utworów, między innymi Aleksandra Tansmana, Artura Malawskiego, Andrzeja Panufnika.
Zarówno twórczość wspomnianych kompozytorów, jak ich biografie wpisane w dramatyczne historie minionego wieku, a także ich działalność dydaktyczna, społeczna, popularyzatorska stanowią materiał na książkę lub scenariusz filmowy. Niestety, nie są to najbardziej rozpoznawalni artyści w kraju i na świecie. Panufnik wyemigrował do Wielkiej Brytanii, to dla mnie osobiście ciekawy trop. W Londynie kompozytor został członkiem honorowym Royal Academy of Music, a królowa Elżbieta II nadała mu tytuł szlachecki.
Wraz z Calmati Piano Trio chciałybyśmy promować polską muzykę w świecie. Tym bardziej cieszy nas nagroda London Classical Music Competition. To wielkie wyróżnienie, ale i zobowiązanie, żeby w dalszym ciągu konsekwentnie wykonywać rodzime utwory.
Pani marzeniem jest nauka w prestiżowej londyńskiej Royal College of Music. Pomyślnie przeszła Pani dwuetapowy egzamin do tej placówki i przyjęto Panią w poczet studentów. Dlaczego tak ważne jest podjęcie nauki w takiej instytucji dla młodego muzyka i jednocześnie jakie trudności się z tym wiążą?
To dla mnie zaszczyt, ale też ogromna radość. Zostałam doceniona i przyjęta do szkoły, która posiada długą i bogatą tradycję. Wśród absolwentów Royal College of Music znajdują się między innymi: Andrew Loyd Webber, Benjamin Britten, John Williams. O jej prestiżu świadczą także nazwiska wykładowców: Maxima Vengerowa (gościnnie), Lewisa Kaplana, Lang Lang (prowadzi kursy).
W latach 2022, 2023 i 2024 uczelnia otrzymała pierwsze miejsce w rankingu QS World University w kategorii Performing Arts. Poza wysokim poziomem nauczania, rozpoznawalnością w świecie, placówka wspiera absolwentów w karierze. Dla specjalności wybranej przeze mnie powstał program „sit-in”, umożliwiający grę z wiodącymi londyńskimi orkiestrami oraz organizację koncertów, na które zapraszani są agenci i wydawcy.
Ponadto, Londyn posiada jedną z najbardziej dynamicznych scen muzycznych świata, a Royal College of Music jest sercem sieci łączącej rozmaite wydarzenia i instytucje. Według badań Agencji Statystyk Szkolnictwa Wyższego, przeprowadzonych w 2021 roku, prawie 90% absolwentów szkoły znalazło pracę zgodną z wcześniejszymi planami.
College otwiera więc szanse i perspektywy. O studiowaniu w Londynie marzę od wielu lat, ponieważ poza ukierunkowaną i rzetelną edukacją, miasto stanowi artystyczną mekkę. Ilość scen muzycznych, teatrów, instytucji kultury pozwala na naukę w znacznie szerszym zakresie.
Po wielu latach ciężkiej pracy, przygotowań i pomyślnego zdania egzaminu obecnie największym zmartwieniem jest kwestia finansowa. Kto mógłby Panią wesprzeć i w jaki sposób? Dlaczego programy stypendialne są niepewne?
Czesne w szkole wynosi 30 000 funtów rocznie, nauka trwa dwa lata. To bardzo wysoka kwota, przekraczająca możliwości finansowe mojej rodziny. Po Brexicie, Wielka Brytania odłączyła się od struktur unijnych, dlatego też nie mam możliwości starania się o kredyt studencki. Część programów stypendialnych (oferowanych przez Royal College of Music) również z tego samego powodu została wycofana.
Składam wnioski o stypendia w kraju (lokalne i ogólnopolskie), ale procedury ich przyznawania trwają długo, efektu nie sposób przewidzieć. A ponieważ o przyjęciu do londyńskiej szkoły dowiedziałam się w grudniu ubiegłego roku, to wiele jesiennych edycji konkursowych i stypendialnych mnie ominęło. Postanowiłam więc szukać środków, gdzie tylko to możliwe. Jestem bardzo zdeterminowana i pełna nadziei, że zdołam zdobyć zaufanie i życzliwość ludzi dobrej woli.
Byłabym niezmiernie zobowiązana, gdyby organizacje, firmy, osoby prywatne, które mają taką możliwość zechciały mnie wesprzeć. Myślę przede wszystkim o środowiskach polonijnych w Londynie i z największą radością – kiedy będę już tam studiować – włączę się w działania kulturalne na Wyspach. Może znajdzie się wśród czytelników ktoś, kto zorganizuje zbiórkę, przekaże informacje o moich potrzebach dalej, uwierzy w wartość mecenatu i zgodzi się sfinansować w jakimkolwiek wymiarze moją edukację? Chętnie do Państwa przylecę, opowiem osobiście o sobie, zagram recital. Będę bardzo wdzięczna za każdy gest i jakąkolwiek formę pomocy.
Jakie są Pani plany na dalszą przyszłość? Jak chciałaby Pani, aby ona wyglądała po studiach w Royal College of Music?
Po Royal College of Music chciałabym nadal promować polska muzykę klasyczną w świecie. Twórczość rodzimych kompozytorów powinna być dostrzeżona i doceniona na scenach międzynarodowych. Uważam też, że muzyka wspaniale wpisuje się w ideę dialogu, budowania mostów interkulturowych, łączenia ludzi niezależnie od poglądów czy miejsca zamieszkania. Jak mawiał Pitagoras: „Muzyka budzi w sercu pragnienie dobrych czynów”. Gorąco w to wierzę.
Dlatego chciałabym grać jak najwięcej, to jest mój główny plan na przyszłość. Oczywiście zakładam dalszą współpracę z Calmati Piano Trio, mam poczucie, że możemy wiele dobrego wspólnie zdziałać, wspaniale nam się razem pracuje. Myślę także o pracy w orkiestrze i dydaktyce. Posiadam pewne doświadczenie w edukacji i z pewnością dzielenie się wiedzą z dziećmi i młodzieżą jest wartym podjęcia wyzwaniem.
Mam też ogromną nadzieję, że spełnię jedno z największych zawodowych marzeń i zostanę muzykiem londyńskiego West Endu. Musicale są moją pasją. Od wielu lat fascynuje mnie ta forma sztuki, łączy dźwięk, ruch, obraz, słowo. To rodzaj opowieści wykorzystujący różnorodne środki wyrazu, mający niezwykłą siłę oddziaływania na widza. Poznałam sporo musicalowych teatrów w Londynie, znam ich repertuar na pamięć, wiele utworów towarzyszy mi w ważnych życiowych chwilach. Studia w Royal College of Music stwarzają ogromne możliwości, jeśli zdołam podjąć naukę w londyńskiej szkole, zacznę nowy, ekscytujący i obiecujący etap mojej dydaktyczno-muzycznej drogi.
Wywiad przeprowadziła Barbara Mirowska
Więcej informacji o dotychczasowej działalności Katarzyny Ratajczak znajdziecie na jej stronie internetowej: katarzynaratajczak.pl