"Jestem tylko mężczyzną" – tak miał tłumaczyć się polski ginekolog, 71-letni Stanisław Franciszek Z., który podczas badania dwudziestokilkuletniej pacjentki miał dopuścić się "haniebnego" zachowania. Po czterech latach trwania procesu sąd w Dublinie orzekł o pozbawieniu go prawa do wykonywania zawodu.
Z wyroku wydanego przez Sędziego Petera Kelly`ego wynika, że polski lekarz podczas wizyty pacjentki zrobił "wszystko poza" samym badaniem lekarskim, z powodu którego pacjentka pojawiła się w gabinecie. Ginekolog miał się dopuścić "haniebnego" zachowania, motywowanego wyraźnie popędem seksualnym, który z medycyną nie miał nic wspólnego.
Jak czytamy w relacji na łamach serwisu "Irish Independent" pacjentka zgłosił się do 71-letniego Stanisława Franciszka Z. z bólem jajników. Była to jej pierwsza wizyta u polskiego lekarza przyjmującego w gabinecie na Parnell Square West w Dublinie. Wydarzenia te miały miejsce w grudniu 2014 roku.
Ginekolog poprosił ją o rozebrania się do naga, a następnie zaczął badać kobietę. Robił to najpierw za pomocą dłoni, a później urządzeniem USG. W tym czasie wolną drugą ręką zaczął dotykać jej piersi. Według relacji irlandzkich mediów kobieta zwróciła mu na to uwagę i miała zapytać o długość trwania badania. Lekarz z Polski nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, więc pacjentka poprosiła go aby, przestał. "Are you sure?" – to miała usłyszeć w odpowiedzi na swoje wątpliwości. Jak wynika z relacji starszy mężczyzna miał późnie tłumaczyć swoje postępowanie tym, że po prostu "zaczęło mu się to podobać i dał się ponieść" i "oprócz tego, że jest lekarzem, jest tylko mężczyzną".
Kobieta postanowiła zgłosić tę sprawę władzom. Irlandzki Medical Council przeprowadził odpowiednie czynności i wykazano, że doszło do nieprawidłowości w postępowaniu polskiego ginekologa. Ostatecznie oskarżony nie przyznał się do stawianych mu zarzutów, ale usunięto go z rejestru lekarzy dysponujących prawem do wykonywania zawodu na terenie Irlandii.
Jak podaje "Independent" Stanisław Franciszek Z. opuścił "Zieloną Wyspę" i wrócił do Polski.