Przewodniczący Komisji Europejskiej podczas swojej przemowy w Strasburgu w Parlamencie Europejskim stwierdził, że prace nad Brexitem okazały się "stratą czasu i energii" dla Unii Europejskiej.
Juncker stwierdził, że "bolało go", że spędził "tak dużo" swojego czasu, jako przewodniczący KE na zajmowaniu się kwestiami związanymi z wyjściem Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych. – Komisja niestrudzenie pracowała nad wynegocjowaniem i renegocjacją umowy ze Zjednoczonym Królestwem, aby uszanować decyzję Wielkiej Brytanii o opuszczeniu Unii Europejskiej – mówił w Strasburgu. Juncker zapowiedział, że UE jest gotowe do ratyfikowania nowej umowy, ale dopiero po tym, jak zostanie ostatecznie zatwierdzona przez brytyjskich posłów. Nie wcześniej!
GORĄCY TEMAT: W parlamencie zaczyna się „ekspresowe” tempo prac nad ustawą ws. Brexitu
– Jest niemożliwym, niewyobrażalnym, aby Parlament Europejski ratyfikował umowę przed Westminsterem. Najpierw Londyn, potem Bruksela i Strasburg – zaznaczał w zdecydowany sposób. Tymi słowami zasłużył sobie na gromkie oklaski z sali. Juncker jednocześnie chwaląc wysiłki ekipy negocjacyjnej kierowanej przez Michela Barniera zaznaczył, że zawsze będzie żałował tego, że Wielka Brytania zdecydowała się opuścić Wspólnotę.
Z kolei Donald Tusk zapowiedział na tym samym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego, że decyzja UE o ewentualnym odroczeniu terminu Brexitu zależy w głównej mierze od tego, jak Izba Gmin odniesie się do Withdrawal Agreement Bill wynegocjowanej przez premiera Johnsona. Polski polityk zaznaczył również, że jeśli dojdzie do bezumownego wyjścia, to cała odpowiedzialność spadnie na Wielką Brytanię.
Przypomnijmy, w czwartek udało się wynegocjować nową umowę w kwestii wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Jednak podczas nadzwyczajnego posiedzenia Izby Gmin przyjęto poprawkę Letwina wstrzymującej poparcie dla porozumienia, przez co premier został prawnie zobowiązany do poproszenia UE o przesunięcie terminu Brexitu do 31 stycznia 2020 roku. Johnson wysłał odpowiednie list do Brukseli, ale… nie podpisał go. W dodatku dodał do niego drugi list, w którym zwraca uwagę, że opóźnienie terminu Brexitu okaże się pomyłką!
Z kolei wczoraj, spiker Izby Gmin John Bercow podjął decyzję o wykluczeniu kolejnego głosowania w parlamencie nad umową, gdyż stwierdził, że będzie to "w swej istocie" powtórzeniem sytuacji z soboty. Co dalej? Do czwartku w parlamencie mają trwać prace nad Withdrawal Agreement Bill, które umożliwia włączenie do brytyjskiego prawa uzgodnienia zawarte między Wielką Brytanią i Unią Europejską na mocy nowej umowy brexitowej.
Jak to wszystko się skończy? Czy ustawa "przejdzie" czy zostanie zablokowana? Kto będzie "górą", rząd czy parlament? Śledźcie nas na bieżąco, aby się dowiedzieć!