W Manchesterze zakończyła się sprawa Mariusza Wieczorka, który został oskarżony o dokonanie serii podpaleń pod jednym z budynków mieszkalnych. Polak przez cały proces utrzymywał, że jest niewinny, co też potwierdziła jego partnerka.
44-letni Mariusz Wieczorek został oskarżony o trzykrotne podłożenie ognia na parterze 14-piętrowego budynku mieszkalnego. Do pierwszego pożaru doszło 5 września 2015 r. ok. godz. 18, do drugiego – 13 stycznia 2016 r. ok. południa, a do trzeciego – 7 lutego 2016 r. ok. godz. 1 w nocy.
Polak brutalnie pobił przechodnia – dziś zapadł wyrok w głośnej sprawie
Wieczorek stał się głównym podejrzanym o dokonanie podpaleń dlatego, że głośno i ostro krytykował organizację miejsc parkingowych na swoim osiedlu, na którym mieszkał wraz z partnerką Wiesławą Śliwińską i jej dzieckiem. Podejrzenie na Polaka rzucił jeden z pracowników parkingu, który zapamiętał, że 44-latek narzekał na regulamin parkowania – zwłaszcza w okolicy 14-piętrowego bloku.
Jest wyrok dla Polaka, który planował wwieźć na Wyspy 2,6 miliona sztuk papierosów!
W toku śledztwa funkcjonariusze zabezpieczyli także nagrania z kamer CCTV, na których widać Wieczorka przechadzającego się po parkingu tuż przed wybuchem jednego z pożarów. Warto jednak zaznaczyć, że w tym samym czasie na wideo został uchwycony jeszcze inny mężczyzna, który na okoliczność podpaleń nie został przesłuchany w sądzie.
Skandaliczny wyrok: Kaznodzieja nienawiści posiedzi za kratkami tylko 5 lat!
Wieczorek od samego początku utrzymywał, że jest niewinny. W momencie aresztowania miał powiedzieć policjantom, że podpalenia dokonał chyba dlatego, że jest „ziejącym ogniem smokiem”. Głośne oburzenie z wyroku można też było usłyszeć z ust Polaka zaraz po ogłoszeniu wyroku. – Thank you very much. Beautiful country, no evidence, seven-and-a-half years – powiedział na sali sądowej rozgoryczony Polak.
Mariusz Wieczorek został skazany na 7,5 roku więzienia. I to za przestępstwo, w przypadku którego prokuratura w Manchesterze nie znalazła żadnych mocnych dowodów winy Polaka. O niewinności swojego partnera jest też przekonana Wiesława Śliwińska, która twierdzi, że ogień pojawiał się w budynku jeszcze zanim 44-latek wprowadził się do jej mieszkania (na wiosnę 2015 r.). Na razie parze pozostało jednak tylko wniesienie apelacji od wyroku.