Coraz częściej zagraniczni kierowcy przekonują się, że w Niemczech nie ma miejsca na najmniejsze uchybienia w przepisach drogowych. Doskonałym przykładem jest sytuacja polskiego kierowcy ciężarówki, który podczas rutynowej kontroli na autostradzie A44 w pobliżu Jülich został zmuszony do natychmiastowej zapłaty potężnej kary.
Funkcjonariusze urzędu celnego w Akwizgranie odkryli, że wobec jego firmy transportowej toczy się aż 248 postępowań egzekucyjnych dotyczących nieuregulowanych opłat za przejazdy autostradami. Łączna kwota zadłużenia sięgnęła niemal 50 tys. euro. Kierowca, aby uniknąć zatrzymania pojazdu, musiał zapłacić całość na miejscu.
Kontrola drogowa ujawniła ogromną skalę zaległości
Niemieccy celnicy, korzystając z elektronicznego systemu BALM (Federalny Urząd ds. Logistyki i Mobilności), wykryli nieopłacone przejazdy na wielu trasach w Niemczech. Ten system automatycznie odnotowuje każde niedopełnienie obowiązku wniesienia opłaty, a dane trafiają bezpośrednio do rejestru dłużników.
Po zidentyfikowaniu pojazdu należącego do firmy objętej egzekucją służby przystąpiły do natychmiastowego działania. Jedynym sposobem uniknięcia zajęcia ciężarówki było natychmiastowe pełne uregulowanie zaległości.
Niemieckie służby nie mają litości dla dłużników
Przypadek z autostrady A44 jest dowodem na to, że niemiecka administracja drogowa bezwzględnie egzekwuje wszystkie należności. Tamtejsze przepisy nie przewidują wyjątków – brak zapłaty oznacza natychmiastowe zatrzymanie pojazdu, konfiskatę dokumentów i dodatkowe sankcje. Funkcjonariusze podkreślają, że system monitorowania przejazdów jest szczelny i skuteczny.

W tym wypadku, dzięki błyskawicznej reakcji, udało się uniknąć zajęcia pojazdu, jednak kara, którą opłacił polski kierowca, stanowi poważny cios finansowy dla firmy.
Ciężka noga to zdecydowanie najczęstszy grzech kierowców
Według danych Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego każdego roku w Niemczech rejestruje się kilka milionów wykroczeń drogowych. Przekroczenie dozwolonej prędkości to zdecydowanie najpopularniejsze z nich. Podczas pomiaru prędkości stosuje się tzw. tolerancję pomiarową, czyli margines błędu uwzględniany przy wystawianiu mandatu.
- przy prędkościach do 100 km/h odejmuje się 3 km/h (5 km/h w przypadku fotoradaru),
- przy prędkościach powyżej 100 km/h – 3 proc. zmierzonej wartości (5 proc. w przypadku fotoradaru).
Za przekroczenie limitu o ponad 70 km/h w terenie zabudowanym trzeba zapłacić ponad 800 euro.
Oprócz przekroczenia dopuszczalnej prędkości powszechnym wykroczeniem jest korzystanie z telefonu komórkowego w trakcie jazdy. Choć kierowcy doskonale wiedzą, że mogą używać telefonu tylko przez zestaw głośnomówiący, wielu z nich nagminnie łamie ten przepis. Ignorowanie sygnalizacji świetlnej to kolejne częste przewinienie, podobnie jak nieprzestrzeganie bezpiecznej odległości. Tymczasem zachowawcza odległość pozwala uniknąć kolizji w razie nagłego hamowania. Zasada jest prosta – minimalny odstęp powinien wynosić przynajmniej połowę aktualnej prędkości w metrach, np. przy 120 km/h – co najmniej 60 metrów.

