Potworne turbulencje dotknęły duży samolot pasażerski z 231 osobami na pokładzie. W wyniku wstrząsów dotkliwie rannych zostało dwoje członków załogi i pięcioro pasażerów.
Podczas turbulencji w samolocie wszystko latało
Samolot Turkish Airlines Boeing 777-300 leciał z Istambułu do Tajpej na Tajwanie, a na pokładzie znajdowało się 231 osób, w tym 17 członków załogi. Na około 1-2 godzin przed lądowaniem, maszyna wpadła w strefę bardzo silnych turbulencji, a wstrząsy były tak silne, że piloci natychmiast zawiadomili służby Portu lotniczego Tajpej-Taiwan Taoyuan. W wyniku wstrząsów dotkliwie rannych zostało dwoje członków załogi i pięcioro pasażerów. Dwie osoby trafiły na obserwację do szpitala. Ogólnie rannych zostało więcej pasażerów, ale większość, po wywiadzie przeprowadzonym przez lekarzy, chciała szybko opuścić lotnisko i udać się w swoją stronę.
„Na miejsce przyjechało wiele karetek pogotowia i zespołów ratownictwa medycznego. Oficer dyżurny dowodził zespołem wstępnego reagowania portu lotniczego i jednocześnie powiadomił jednostkę odprawy celnej Chińskiej Inspekcji i Kwarantanny, aby przygotowała kwestie odprawy celnej pasażerów. Po wylądowaniu samolotu, personel Lianxin natychmiast przeprowadził badania obrażeń i udzielił pierwszej pomocy. Samolot pozostał na ziemi przez około cztery godziny, po czym zgodnie z planem udał się w lot powrotny” – czytamy w oficjalnym raporcie ze zdarzenia.
Turbulencje coraz bardziej dotkliwe?
W ostatnim czasie coraz częściej słyszmy o poważnych turbulencjach, które dotykają samoloty pasażerskie i w wyniku których pasażerowie i załoga odnoszą obrażenia. W samolocie Turkish Airlines Boeing 777-300 rannych zostało siedem osób, ale na szczęście nikt nie odniósł obrażeń na tyle poważnych, by zaistniało zagrożenie dla ich życia. A to się może zdarzyć, gdy w trakcie silnych wstrząsów osoby przebywające na pokładzie nie są odpowiednio zabezpieczone. Największym zagrożeniem jest dla nich uderzenie się w głowę lub otrzymanie ciosu przez pozbawione jakiejkolwiek kontroli bagaże.