Transport for London zapewniło sobie 1,6 miliarda funtów rządowego wsparcia finansowego, dzięki czemu przynajmniej do września autobusy i metro w stolicy będą normalnie funkcjonować.
Burmistrz stolicy Sadiq Khan nie miał wyjścia i zdecydował się na rządowy bailout. Bez wsparcia brytyjskich władz Londyn czekałby po prostu paraliż komunikacji zbiorowej. Suma pomocy sięgnęła aż 1.6 miliarda funtów, ale i tak bez podwyżek cen biletów się nie obejdzie. Ceny biletów autobusowych i metra wzrosną o 1 punkt procentowy powyżej wartości inflacji. Niestety, wbrew swoim wyborczym zapowiedziom, że ceny biletów nie wzrosną za jego kadencji, Khan musiał się zgodzić na taki ruch, aby usługi transportu publicznego w Londynie funkcjonowały bez zarzutu.
Co zdrożeje? Wiadomo już, że kwota "congestion charge" pójdzie w górę o 15 funtów dziennie, jak donosi "The Evening Standard". Opłata za wjazd do centrum Londynu, która została zawieszona 23 marca ("central London levy"), aby ułatwić key workerom dojazd do pracy zostanie przywrócona w najbliższy poniedziałek, około dwa tygodnie wcześniej, niż planowano. W dodatku zostanie podniesiona z £11.50 to £15. Ta 30% podwyżka zostanie wprowadzono 22 czerwca i będzie obowiązywała nie tylko w dni robocze, ale siedem dni w tygodniu. Tymczasowo jej czas obowiązywania zostanie rozszerzony (od 6 do 22).
Przywrócone zostaną opłaty związane z ultra-low emission zone (ULEZ) w wysokości 12,50 £ dziennie, która została zawieszona obok opłat "congestion charge". Będziemy ją ponosić od poniedziałku. Wspomniane ceny biletów metra i autobusów wzrosną powyżej inflacji od stycznia. Bezpłatne przejazdy dla 1,5 miliona londyńskich uczniów zostaną tymczasowo zawieszone.
Londyńczycy, którzy korzystają z Freedom Pass – około miliona osób w wieku powyżej 60 lat, którzy podróżują bezpłatnie metrem i autobusami – nie będą mogli z niej korzystać w godzinach porannych i wieczornych. Swoich przywilejów w tym względzie nie stracą niepełnosprawni, a w kwestii zniżek dla osób poniżej 18 roku życia wciąż trwają dyskusje.