Fot. Getty
29-letnia Bridget Wilkins, która zaraziła się koronawirusem najprawdopodobniej podczas lotu z UK do Australii, zaapelowała, by skończyć z wywołaną wokół niego HISTERIĄ. Kobieta twierdzi, że objawy choroby spowodowane przez COVID-19, sprowadziły się u niej jedynie do bólu głowy i gardła.
U Bridget Wilkins stwierdzono koronawirusa po tym, jak wybrała się samolotem na ślub znajomych do Australii. Kobieta podróżowała z Londynu do Brisbane, z tym że miała jedną przesiadkę – na lotnisku w Singapurze. Trudno zatem powiedzieć, jak i gdzie Australijka złapała zjadliwego wirusa COVID-19 – wirusa, który zaraził już na całym świecie ponad 109 000 ludzi, a przynajmniej 3 800 pozbawił życia (w tym już blisko 400 we Włoszech).
Bridget Wilkins twierdzi jednak, że informacje dotyczące przebiegu choroby wywołanej koronawirusem są znacznie przesadzone. Kobieta poinformowała na łamach mediów, że może nie czuła się ona zbyt dobrze, ale też że jej objawy sprowadziły się do zwykłego bólu głowy i bólu gardła. – Wiadomość, którą chciałbym przekazać światu, jest taka, że może ktoś już to ma i że są to bardzo typowe objawy, takie jak ból głowy, ból gardła czy po prostu zmęczenie. Ja myślałam, że objawy te wynikają z 30-godzinnej podróży. Nadal mam te objawy, ale nic więcej … Myślałam po prostu, że miałam jetlag – wyznała przed kamerą Australijka.
Wilkins dodała także, że objawy zarażenia koronawirusem nie są aż tak poważne, jak zwykły to ostatnio podawać media. – W wiadomościach dotyczących koronawirusa jest dużo szumu i histerii. Powinno być. Jest to bardzo poważne, szczególnie dla osób starszych i osób z chorobami przewlekłymi. Ale myślę, że musimy się też uspokoić, ponieważ dla większości ludzi, takich jak ja, jest to tylko przeziębienie, które możemy szybko pokonać. Istnieje wiele schorzeń, które moim zdaniem zasługują na nagłówki i uwagę – zaznaczyła Australijka.