piątek, 20 września, 2024

Wyleczy cię doktor Paracetamol

Coraz więcej Polaków narzeka na brytyjską służbę zdrowia, skarżąc się na niskie kwalifikacje lekarzy. Jeśli to tylko możliwe, szukają polskich specjalistów lub udają się na leczenie do Polski.

Ból dopadł mnie w pracy. Ząb był leczony kanałowo u angielskiego dentysty kilka dni wcześniej, a ponieważ zapłaciłam za to mnóstwo pieniędzy, więc poszłam z reklamacją. Popatrzył i stwierdził, że jest dobrze, żądając przy tym 40 funtów. Popukałam się w czoło i wyszłam bez słowa. Wsiadłam do samolotu, poleciałam do Polski, gdzie wszystko zrobiono mi tak jak należy i o wiele taniej. Teraz gdy lecę z rodziną do kraju, to wcześniej rejestruję się u polskich lekarzy, bo angielskich konowałów mam dosyć – skarży się Krystyna, ekspedientka z Londynu.

Paracetamol na oko

Leczenie w Anglii to kompletna paranoja, przyszedłem do lekarza z ciśnieniem 300/200 i nie dostałem żadnego leku. Całe szczęście, że EasyJet miał promocję, bo mogłem polecieć do Polski, a tam od razu wzięto mnie do szpitala – mówi Alek Kołcz, spawacz pracujący w londyńskim metrze. Opowiada o przypadku kolegi, któremu do oka dostał się opiłek żelaza. Oko zaczęło ropieć, a lekarz stwierdził, że samo przejdzie. Dwa dni potem kolega znów poszedł do lekarza, ponieważ nie było żadnej poprawy. Tym razem brytyjski medyk zaaplikował mu paracetamol. Dopiero za trzecim razem skierowano go do okulisty, lecz kolega Alka wolał już nie ryzykować i poleciał do Polski, gdzie przyjął go okulista. – Angielscy lekarze są do niczego, przez trzy dni próbowali dojść do tego, co dolega mojemu dziecku, a ono miało zwykłe zapalenie jamy ustnej – wystarczyło podać odpowiedni lek i sprawa byłaby załatwiona. Dziecku podano paracetamol, męczyło się przez kilka dni, nie mogąc jeść ani pić – opowiada Lucyna, laborantka.

Objawy z sieci

Mam dość angielskich lekarzy, na wszystko stosują paracetamol, a objawów choroby szukają w Internecie. Mój syn zachorował, dusił się, nie mógł złapać oddechu. Pojechałam z nim do szpitala, gdzie czekaliśmy cztery godziny na to, aż lekarz się do nas pofatyguje. Kiedy już przyszedł, podał synowi tlen, paracetamol i powiedział, że to samo przejdzie. A syn choruje nadal – narzeka Agnieszka, nauczycielka z Luton.

„W moim moczu pojawiła się krew, poczułam też silne kłucie w podbrzuszu. Do angielskiego lekarza nie poszłam, bo jak bywałam wcześniej z czymkolwiek innym, to słyszałam: „przyczyna nieznana”. Z tym pęcherzem jednak było coraz gorzej i sytuacja zmusiła mnie do skorzystania z usług angielskiego lekarza. Powiedział mi, że mam dbać o higienę. Zaznaczam, że o higienę dbałam i dbam wręcz przesadnie. Pojechałam do Polski, przepisano mi furagin i wszystko jest ok. „– mówi Majka, kelnerka z baru kawowego na Highgate.

Socjalistyczna niemoc

System brytyjskiej opieki zdrowotnej jeszcze dwadzieścia lat temu był przedmiotem dumy narodowej, później można już mówić tylko o równi pochyłej. Utworzony w 1957 roku gwarantował każdemu obywatelowi bez względu na jego status materialny, społeczny i pochodzenie rasowe dostęp do wszystkich usług medycznych. Brzmi to socjalistycznie i dziwić może, że taka idea zrodziła się w kolebce kapitalizmu. Dość szybko okazało się, że system jest niewydolny, mnóstwo w nim biurokracji, niepotrzebnych struktur, a National Health Service chłonie pieniądze z budżetu niczym gąbka wodę. Dość powiedzieć że 80% z budżetu przeznaczonego na opiekę zdrowotną, pokrywane jest z podatków, a tylko 15% stanowią wpływy ze składek ubezpieczeniowych. Pozostałe pięć procent to opłaty za recepty i inne usługi medyczne. Brytyjska służba zdrowia jest podobna do polskiej i każdy kto miał okazję korzystać z jej usług, czy to dwadzieścia lat temu, czy teraz – chętnie się z tym stwierdzeniem zgodzi. Opieka medyczna opiera się – podobnie jak u nas – na lekarzu rodzinnym. I tak jak u nas, o większości spraw nie decydują lekarze, lecz administracja.

Brak pomysłu i środków

W Wielkiej Brytanii również nie ma dobrego pomysłu na reformę systemową. Najlepszym wyjściem byłaby na pewno prywatyzacja, ale ani torysi, ani tym bardziej laburzyści na taki krok się nie zdecydują. Gwarantowany dostęp do wszelkich usług medycznych jest jednak tylko teoretyczny.

Brytyjska prasa donosiła, że na operację czeka się od 18 miesięcy do dwóch lat. Lekarz rodzinny nie kieruje pacjentów zbyt chętnie do specjalisty, bo musi za to zapłacić i jeśli jego zdaniem, nie jest z pacjentem tak źle, to aplikuje mu „placebo” lub „panaceum” w postaci osławionego leku przeciwbólowego. Krótko mówiąc, jeśli pacjent porusza się o własnych siłach, może zapomnieć o wizycie u specjalisty.

„Od pół roku błagam swojego lekarza o skierowanie do ortopedy, ponieważ mam problemy z kręgosłupem – mówi Aneta, która pracuje jako „au paire” i studiuje w Londynie. – Pan doktor wystartował do mnie z paracetamolem. Powiedziałam mu, że pójdę prywatnie do ortopedy i jeśli się okaże, że są zmiany w kręgosłupie, to podam go do sądu”.

Wiele też zależy od tego, jak lekarz rodzinny wygląda z płatnościami za usługi. Jeśli nie płaci w terminie, to specjaliści pacjentów od niego nie przyjmą. Od 1990 roku trwa szukanie oszczędności, więc siłą rzeczy publiczna służba zdrowia nie może oferować tego, co bez problemu uzyskuje się w lecznictwie prywatnym.

Pacjenci też winni

Brakuje też lekarzy i pielęgniarek. „Import” wyższego i średniego personelu z Polski i innych krajów nie załatwił problemu. Wielu brytyjskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Australii, Nowej Zelandii czy USA, gdzie zarabiają więcej. Jakimś wyjściem byłoby dobrowolne ubezpieczenie się, ale to nie przejdzie z powodów politycznych. Jeśli kiedyś obiecano, że wszystkim przysługuje to samo, to nie ma odważnych do wyjaśnienia elektoratowi konieczności reform. Bywa też, że pacjenci nie przychodzą na umówione wizyty i nie jest to zjawisko rzadkie, skoro dwie trzecie lekarzy rodzinnych uważa, że takich pacjentów należy karać grzywną – donosi „Evening Standard”.

Gorsi nie jesteśmy

Według coraz większej liczby Polaków brytyjscy lekarze są zdecydowanie gorsi do naszych, jeśli chodzi o kwalifikacje. Z kolei polscy lekarze, którzy tu pracują lub odbywają szkolenia, nie potwierdzają tego. – Medycyna brytyjska to nadal jedna z najwyższych półek na świecie – mówi Kamil, chirurg z Polski, który odbywa staż w jednym z londyńskich szpitali. Za niewydolność służby zdrowia obwinia system, a nie lekarzy. – Na kilkadziesiąt tysięcy lekarzy rodzinnych musi się trafić jakiś odsetek złych. Jeśli chodzi o naszych, to mogę tylko powiedzieć, że na pewno nie jesteśmy gorsi.

autor: Janusz Młynarski

 

POLISH EXPRESS W GOOGLE NEWS

Teksty tygodnia

Polacy w UK zebrali (ponad!) milion złotych dla powodzian – akcja dalej trwa

Polacy mieszkający na Wyspach wykazali się nie lada solidarnością ze swoimi rodakami poszkodowanymi przez powódź. W ramach zbiórki internetowej zebrali dla powodzian już prawie 800 tysięcy złotych. Czy uda się dojść do miliona?

Czynsze w Irlandii rosną ponad legalne maksimum. Cierpi co czwarty najemca

W Irlandii, w strefach RPZ, czynsz może rosnąć tylko o 2 proc. w ciągu roku. Tymczasem dla co czwartego najemcy rośnie on szybciej

Bezrobocie w Irlandii spadło – na „Zielonej Wyspie” ciągle trzeba rąk do pracy

Odsetek osób pozostających bez zatrudnienia na "Zielonej Wyspie" wyniósł 4,3%, jak podaje CSO. Miesiąc wcześniej, w lipcu, stopa bezrobocia wynosiła nieco więcej, bo 4,7%.

Pożyczka Support for Mortgage Interest – na czym polega ten program pomocowy?

Kto może się ubiegać o pożyczkę Support for Mortgage Interest? Ile można zyskać i jak wygląda spłata pożyczki?

Wzrost wynagrodzenia o 6% i krótszy tydzień pracy – o co CNV będzie walczyć w negocjacjach zbiorowych?

Druga największa centrala związkowa w Holandii będzie walczyć o podwyżki na poziomie od 3,5% do 6%. Oprócz tego CNV chce zmniejszyć tydzień pracy o dwie godziny i zmienić zasady przyznawania pracownikom stałych umów.

Przeczytaj także

Ciekawe tematy

Zasiłki mieszkaniowe w Holandii dla Polaków. Jak je uzyskać?

Jak można się starać o zasiłki mieszkaniowe w Holandii. Komu one przysługują i ile wynoszą? Jak złożyć wniosek o huurtoeslag?

Czynsze w Irlandii rosną ponad legalne maksimum. Cierpi co czwarty najemca

W Irlandii, w strefach RPZ, czynsz może rosnąć tylko o 2 proc. w ciągu roku. Tymczasem dla co czwartego najemcy rośnie on szybciej

W UK znikną fizyczne dokumenty imigracyjne. Kto musi się postarać o e-Wizę?

Home Office przechodzi na w pełni zdigitalizowany system imigracyjny. Kto do 1 stycznia 2025 r. potrzebuje postarać się o e-Visę?

Bank Anglii podjął decyzję w sprawie stóp procentowych

Bank Anglii nie obniżył stóp procentowych, zamiast tego postanowił utrzymać je na niezmienionym poziomie 5 proc.

Wprowadzenie kontroli granicznych EES (znów!) zostanie opóźnione

Entry/Exit System (EES) miał zacząć działać od 10 listopada 2024 roku, ale okazuje się, że nie wszystkie kraje są jeszcze gotowe na wdrożenie. Co stoi na przeszkodzie? Jakie problemy mogą wyniknąć z nowych procedur?

Budownictwo przystępnych cenowo mieszkań w Londynie jest na dramatycznie niskim poziomie

W Londynie dramatycznie brakuje niedrogich mieszkań. Dlaczego są takie opóźnienia w budownictwie socjalnym?