Wstrząsające wieści z Włoch – 48-letnia Polka została zamordowana przez własnego męża, który następnie popełnił samobójstwo. Wcześniej miał zabarykadować się w domu i ostrzeliwać się z okna. Ogień otworzył także w kierunku włoskich policjantów, którzy pojawili się na miejscu.
Do tych tragicznych wydarzeń doszło w Neapolu, mieście położonym w południowej części kraju, będącym stolicą regionu Kampania. 54-letni mężczyzna o imieniu Pasquale, były ochroniarz zamordował swoją żonę, 48-letnią Polkę o imieniu Ewa. Kobieta miał zostać zadźgana za pomocą noża. Jak podaje PAP, sprawca po dokonaniu tej zbrodni miał popełnić samobójstwo. Zażył leki, być może również jakąś truciznę. Interweniująca w tej sprawie policja znalazła jego martwe ciało po wejściu do mieszkania.
Jak doszło do tej zbrodni?
Wcześniej, mężczyzna miał się zabarykadować w swoim domu. Przez okna oddawał strzały, także do policji, która pojawiła się na miejscu. W wyniku jego działań nikt nie został ranny.
Co więcej, w tym czasie na miejscu pojawiło się wielu gapiów i przypadkowych przechodniów. Miał się do nich zwracać i krzyczeć, że wcale nie jest szalony.
Jak relacjonują sąsiedzi i znajomi Pasquale, sprawca tej potwornej zbrodni miał być dobrym i normalnym człowiekiem. Jak jednak podaje agencja prasowa ANSA w ostatnim czasie on sam, jak i jego rodzina mieli mieć kłopoty finansowe. Gdy pracował, jako ochroniarz miało dojść do próby kradzieży jego broni, podczas której został ranny w nogę. Stracił pracę. Znalazł się w kryzysie. Zaczął mieć problemy, nie tylko ze znalezieniem pracy, ale również natury psychicznej.
Co udało się ustalić w ramach śledztwa?
Dodajmy również, iż Pasquale i Ewa mieli trójkę dzieci – 14-letnią dziewczynkę, 16-letniego chłopaka i 18-letniego chłopca. W czasie tragedii przebywali poza domem.
Trwa śledztwo w tej sprawie. Policja w Neapolu przesłuchuje przyjaciół i znajomych sprawcy, aby zrozumieć, co zmieniło „normalnego człowieka” w mordercę własnej żony, jak czytamy w depeszy przekazanej przez agencję ANSA.