W Wielkiej Brytanii rozpoczął się jeden z najtrudniejszych sezonów grypowych od ponad dekady. Fala zakażeń pojawiła się wyjątkowo wcześnie, a agresywny szczep wirusa powoduje cięższy przebieg choroby niż w poprzednich latach. Dramatyczna liczba zakażeń grypą w UK sprawia, że szpitale są na granicy.
Liczba pacjentów wymagających hospitalizacji rośnie z tygodnia na tydzień, co stawia NHS w niezwykle trudnej sytuacji. Eksperci alarmują, że połączenie rekordowej liczby zachorowań i zbliżającego się strajku lekarzy to mieszanka wyjątkowo niebezpieczna zarówno dla pacjentów, jak i dla całego systemu ochrony zdrowia.
Dramatyczna liczba zakażeń grypą. Rekordowa fala hospitalizacji
Ostatnie dane NHS pokazują, że w zeszłym tygodniu w angielskich szpitalach przebywało średnio 1 700 pacjentów z ciężkimi powikłaniami grypy. To aż o połowę więcej niż o tej samej porze rok temu. Co istotne, tak wysokiej liczby hospitalizacji nie notowano o tej porze zimy od momentu rozpoczęcia ich rejestrowania w 2010 roku.
Specjaliści podkreślają, że tegoroczny wirus jest wyjątkowo złośliwy. Objawy pojawiają się szybko. Natomiast u osób starszych i przewlekle chorych bardzo często przeradzają się w zapalenie płuc i niewydolność oddechową. W efekcie niemal 2% wszystkich dostępnych łóżek w szpitalach zajmują pacjenci z grypą, co znacząco ogranicza możliwości przyjmowania chorych z innymi schorzeniami.
A&E w kryzysie – przepełnienie i wielogodzinne oczekiwanie
Oddziały ratunkowe w całym kraju mierzą się z przeciążeniem. Lekarze wprost określają sytuację jako „krytyczną”. Na korytarzach ustawiają się kolejne łóżka, a pacjenci nieraz spędzają długie godziny w oczekiwaniu na badania czy miejsce na oddziale. Personel szpitali przyznaje, że sytuacja staje się coraz trudniejsza do opanowania.
Problem potęgują osoby zgłaszające się na A&E z błahymi dolegliwościami – od bólu gardła po wrastające paznokcie. Według NHS tylko między listopadem a lutym ubiegłego roku zanotowano ponad 200 tysięcy wizyt, które mogły zostać obsłużone w gabinecie GP, aptece lub przez infolinię NHS 111. Jednak trudności z dodzwonieniem się do lekarza rodzinnego sprawiają, że wielu pacjentów wybiera najprostsze rozwiązanie: wizytę na oddziale ratunkowym.
17 grudnia zaczyna się strajk lekarzy. Czy system to wytrzyma?
Sytuację w szpitalach dodatkowo komplikuje zbliżający się pięciodniowy strajk lekarzy-rezydentów, który rozpocznie się 17 grudnia. Rezydenci to kluczowa grupa pracowników medycznych odpowiedzialna za dużą część dyżurów, nocnych zmian i obsługi oddziałów ratunkowych. Ich brak może doprowadzić do poważnych ograniczeń w funkcjonowaniu szpitali.
NHS przygotowuje plany awaryjne, jednak lekarze nie ukrywają obaw. Przy tak dużej liczbie pacjentów z ciężkim przebiegiem grypy każdy brak rąk do pracy może przełożyć się na dramatyczne wydłużenie czasu oczekiwania na pomoc. A to oznacza wprost zagrożenie życia chorych. W niektórych placówkach już teraz mówi się o kolejkach liczonych w dziesiątkach godzin. Zbliżający się strajk może tę sytuację znacznie pogorszyć.
Dramatyczna liczba zakażeń grypą. Czy zabraknie pomocy dla chorych?
Eksperci ostrzegają, że zderzenie dwóch kryzysów – przepełnionych szpitali i protestu lekarzy – może w najbliższych tygodniach doprowadzić do najpoważniejszego załamania w brytyjskiej służbie zdrowia od czasów pandemii. Z powodu braku personelu i rosnącej liczby ciężkich przypadków mogą pojawić się opóźnienia karetek, odwołania zabiegów planowych oraz ograniczenia w przyjmowaniu na oddziały.

fot. shutterstock.com
Dlatego personel medyczny podkreśla, że to wyjątkowo niebezpieczny moment. Szczególnie dla osób starszych i przewlekle chorych, które są najbardziej narażone na powikłania grypy. Każdy dzień zwłoki w uzyskaniu pomocy może oznaczać poważne zagrożenie dla ich zdrowia.
Przyszłe tygodnie pokażą, czy kryzys zmieni się armagedon
Władze NHS apelują o rozsądne korzystanie z usług medycznych. Jednocześnie niezwykle ważne jest szczepienie się przeciw grypie i unikanie dużych skupisk ludzi w okresie zwiększonej zachorowalności. Również trwają negocjacje z przedstawicielami lekarzy rezydentów. Jednak na razie porozumienia nie ma.

