Katolik z Polski, czy muzułmanin z Wysp. Dobroczynność nie ma wyznania!

W obecnym świecie, coraz częściej na piedestał wynosi się ludzi za to tylko, że pokazali się w jakimś głupawym reality show, telenoweli, czy innej równie „ambitnej” produkcji. Czasem ludzie, aby mieć swoje „pięć minut” płacą ogromne pieniądze specjalizującej się w projektach „od zera do bohatera” agencji za zrobienie z siebie celebryty. Na szczeście są jeszcze i inni ludzie, tacy, którzy wstają rano, robią herbatę, robią kanapki i idą na ulice Londynu, by rozdać to bezdomnym. Gdy się spotyka takich ludzi, jak pani Sylwia, to człowiekowi wraca wiara w człowieka.

Tygodnik „Polish Express” to gazeta, która zawsze jest bardzo blisko ludzkich spraw i kłopotów dnia codziennego, dlatego bardziej od wywiadów z wątpliwej jakości celebrytami cenimy sobie rozmowy z wartościowymi ludźmi. Taką właśnie rozmowę przeprowadziliśmy tuż przed Świętami Bożego Narodzenia z Polką zwyczajną – niezwyczajną. Przedstwiamy Wam Polkę o złotym sercu, która pomaga ludziom w najgorszej sutuacji, w jakiej człowiek może się znaleźć – Polakom bezdomnym na Wyspach – panią Sylwię Kmitę.

„Polish Express”: Pani Sylwio jak to się stało, że zaczęła pani robić to, co pani robi?

Sylwia Kmita: To było bardzo spontaniczne, któregoś dnia szłam do pracy, zobaczyłam na ulicy bezdomnego mężczyznę. Wracając spytałam, czy nie jest mu zimno, czy potrzebuje jakiś ubrań lub żywności. Okazało się, że to był Polak. Odpowiedział, że bardzo chętnie. Poszłam więc do domu, wyjęłam z szafy ubrania męża, w których już nie chodził, zrobiłam jakiś ciepły posiłek i wszystko zaniosłam temu człowiekowi. Potem zaczęłam jeździć po ulicach, pytałam się bezdomnych, czy nie mają znajomych też potrzebujących pomocy.

Tak to się zaczęło, i myślę, że będzie trwało, bo mam wiele osób które mi pomagają. Dodatkowym bodźcem do działania było to, co stało się 1,5 roku temu. Kolega męża wpadł w kłopoty finansowe, gdyż jego pracodawca nie wypłacił mu pieniędzy, więc cała rodzina nie miała po prostu z czego żyć. Wspólnymi siłami udało się zorganizować im pomoc (pieniądze na czynsz, zapłatę rachunków i na jedzenie), by rodzina przetrwala te trudne miesiące.

P. E.: Skąd bierze pani pieniądze na pomoc dla bezdomnych Polaków i nie tylko, bo z tego co wiem, wśród bezdomnych którym pani pomaga, są też obywatele innych krajów.

S. K.: Część żywności kupuję z własnych środków, mama mi pomaga, ale mam tez dużą grupę ludzi, która mnie wspiera. Dają mi pieniądze, kupują żywność, i im bardzo serdeczne chcę podziękować, bez takich osób jak Sufia Farugui, Shabana Sarodia cała rodzina doktora Ghias Khaja Sugury Pinner, Nazmina Farugui, Jolanta Wróbel z Groszek Polish Shops i Mięsko Polish Deli, Mona Remtulla, Julia and Richarda Tidey z Winsoru, Beli Patel z rodziną, Anjum Peerbacos, moja pomoc bezdomnym w Londynie byłaby o wiele mniejsza. Te osoby są moimi „aniołami”, które dodają mi sił do pomagania innym.

P. E.: A jak rodzina patrzy na to, co Pani robi?

S. K.: Mam duże wsparcie od mamy i całej rodziny. Mąż obawiał się nieco o mnie, gdyż wychodzenie rano, kiedy jest jeszcze ciemno szczególnie dla kobiety może nie być bezpieczne. Teraz jednak mam duże wsparcie zarówno od męża, synów, jak i – wspomnianej wcześniej – mojej mamy. Rodzina jest moim oparciem. Ostatnio mój mąż zaproponował mi, abym zapytała bezdomnych, którzy mają rodziny w Polsce, o to, czy chcą może wrócić, bo on mógłby im kupić bilety do Polski.

P. E.: Szlachetny gest. Ile osób skorzystało z propozycji męża?

S. K.: Nikt. Osoby, którym pomagam, nie chciały skorzystać z tej pomocy z dwóch powodów. Jedni po prostu nie mają dokąd wracać, nie mają rodziny w Polsce, a drudzy, ci którzy mają rodziny, też nie chcą wracać, gdyż chcą tu powtórnie stanąć na nogi. Chcą tylko, by w tym trudnym momencie ich życia ktoś im podał rękę, a oni potem już sami wrócą do normalnego życia, jakie mieli zanim stali się bezdomnymi. Nie każdy bezdomny jest bezdomny bo chce, ja uważam, że za każdą osobą kryje się jakaś osobista tragedia. Niektórzy są załamani, nie wiedzą, do kogo pójść po pomoc, wiele osób nie zna języka i ze swoimi problemami zostają sami.

P. E.: Czy zwracała się Pani o pomoc do organizacji polonijnych, by wsparli Pani działanie?

S. K.: Znalazłam w internecie kilka organizacji, które zajmują się pomocą Polakom, wysłałam kilka e-maili, ale nikt ani nie oddzwonił, ani nie odpisał, po prostu cisza. Według mnie takie działanie jest bez sensu, po co wstawiać informacje w internecie o rzekomym pomaganiu, kiedy prawda jest taka, że te organizacje nikomu nie pomagają?

P. E.: Czy osoby, którym Pani pomaga, zwracały się o pomoc do konsulatu?

S. K.: Mam jednego pana, któremu skradziono wszystkie dokumenty, zwracał się o pomoc do konsulatu i ambasady, ale jedyna pomoc, jaką uzyskał to informacja ile zdjęć mu potrzeba, mimo że powiedział, że nie ma pieniędzy na wyrobienie dokumentów i prosił, by mu wyrobić potrzebne dokumenty za darmo.

P. E.: Z tego co wiem, wśród osób bezdomnych, którym Pani pomaga są też obywatele innych krajów, nie tylko Polacy.

S. K.: Oczywiście nie pomagam tylko Polakom. Osoby, które mi pomagają w mojej pracy charytatywnej też są różnej narodowości. Ostatnio w prasie jest duża nagonka szczególnie na obywateli Pakistanu, czy Indii, którzy są muzułmanami. Dochodzi do tego, że każda kobieta w chuście traktowana jest jak terrorystka, a osoby które mi pomagają to wykształceni ludzie i bardzo ubolewają nad takim traktowaniem. Nas Polaków też kiedyś przedstawiano jako pijaków i złodziei, dlatego rozumiem, co czują teraz muzułmanie. Prawda jest taka, że ja pomagam bezdomnym bez względu na to jakiej narodowości ta osoba jest, a moi darczyńcy pomagają mi i nie stawiają warunków, że ich pieniądze i ich jedzenie musi trafić do wyznawców ich religii.

Po prostu ludzie pomagają ludziom. Czas Bożego Narodzenia to dobry czas, by zadać sobie pytanie o to, co ja zrobiłem dla innych? Czy moje życie na emigracji to tylko ja i moja rodzina i nic więcej? Pamiętajmy, że nie każdy może spędzać święta przy suto zastawionym stole, grzejąc się przy kominku i rozpakowując świąteczne prezenty. Jeżeli, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, pomyśleliście w tej chwili, że może warto pomóc komuś, komu żyje się gorzej niż nam, to nie myśl, PO PROSTU ZRÓB TO. POMOŻ, BO OSÓB CZEKAJĄCYCH NA POMOC JEST NAPRAWDĘ DUŻO.

Cezary Niewadzisz

 

POLISH EXPRESS W GOOGLE NEWS

Teksty tygodnia

Czy po powrocie do Polski jest łatwiej schudnąć? Polscy imigranci porównują jakość żywności w UK i PL

Na jednej z popularnych powrotowych grup na FB pojawił się bardzo ciekawy wątek z porównywaniem Wielkiej Brytanii z Polską w tle. Czego dotyczył?

We wrześniu rekordowe opady. Jakie są prognozy pogody na październik?

W ubiegłym miesiącu opady deszczu okazały się rekordowe. Jakie prognozy pogody synoptycy zapowiadają na październik?

Samotność? Stres? Bariera językowa? Jak Yellow Scarf pomaga Polakom na emigracji

Kwestie związane ze zdrowiem psychicznym mają ogromne znaczenie dla jakości życia każdego człowieka. W świadomości ludzi umacnia się coraz mocniejsze przekonanie o tym, że dobra kondycja mentalna jest przynajmniej tak samo istotna, jak dobra kondycja fizyczna.

Jak uzyskać ETA dla rodzica przed jego przyjazdem do UK?

Od 2 kwietnia 2025 roku Polacy podróżujący do UK na okres do 6 miesięcy, będą musieli uzyskać ETA - elektroniczne zezwolenie na podróż.

Najtańszy supermarket w UK (wrzesień 2024) – gdzie najbardziej opłaca się robić zakupy?

Gdzie robiąc zakupy, wydamy (relatywnie, biorąc pod uwagę inflację!) najmniej? Który z supermarketów na Wyspach oferował najbardziej konkurencyjne ceny dla swoich klientów? Najtańsze zakupy spożywcze w Wielkiej Brytanii — gdzie można je zrobić?

Praca i finanse

Kryzys w UK

Styl życia

Życie w UK

Londyn

Crime

Royal news

Zdrowie