Do programu radiowego dodzwoniła się kobieta, która przyznała, że zjadła prochy swojej skremowanej babci. Ale to jeszcze nie wszystko. Mieszkanka Melbourne ponoć zrobiła „psikus” bratu i dodała prochy babci do… makaronu.
Dlaczego kobieta zjadła prochy zmarłej babci?
Niemałego zaskoczenia doznali dziennikarze prowadzący poranny program „Fifi, Fev & Nick”, którzy usłyszeli od jednej ze słuchaczek, że ta skonsumowała prochy swojej zmarłej babci. W sekcji zatytułowanej „Cashfessional” kobieta o imieniu Cheyenne, pochodząca z Narre Warren, w Melbourne, wyznała, że było jej tak przykro z powodu śmierci babci, że postanowiła spożyć trochę jej prochów. – Zjadłam moją babcię. Moja babcia zmarła w sierpniu ubiegłego roku i została poddana kremacji. Moja rodzina i ja byliśmy w żałobie, więc pewnego wieczoru pojechaliśmy do mamy i pomyśleliśmy, żeby jakoś ją pocieszyć. Zjedzmy babcię! – zaczęła swoją upiorną historię Australijka. A następnie opisała, jak przebiegł cały proces.
Najpierw Cheyenne sama spróbowała prochów swojej babci. Wsypała trochę do miseczki, po czym zjadła prochy. – Kiedy ja to zrobiłam, to namówiłam mamę, żeby to zrobiła. Bo nie chciałam być z tym sama. Ale to nie jedyna część tej historii. Teraz część, o której nikomu nie mówiłam. Mój brat niedawno wyszedł z więzienia. Dodałam trochę prochów babci do sosu do makaronu – dodała Cheyenne, precyzując, że chciała tym samym zrobić bratu psikusa.
Kobieta zszokowała dziennikarzy
Program „Fifi, Fev & Nick” to nastawiony na rozrywkę i przyjazny rodzinom, radiowy program śniadaniowy, w którym wiele się dzieje. Ale telefon mieszkanki Melbourne opowiadającej o zjadaniu prochów babci zszokował wszystkich troje dziennikarzy. – Jestem trochę zszokowany. A nie zdarza mi się zbyt często być zszokowanym – wyznał Fev, podsumowując nastroje, jakie zapanowały w studiu i prawdopodobnie także przy odbiornikach.
Ale Cheyenne reakcje dziennikarzy nie zniechęciły, ponieważ z kobieta z dumą przyznała, że teraz „czuje się bliżej swojej babci niż kiedykolwiek”. – Babcia będzie żyć dzięki mnie na zawsze – podsumowała.