61-letnia Niemka Renate Langer to kolejna modelka i aktorka, która oskarża Romana Polańskiego o gwałt. I kolejna, która robi po kilkudziesięciu latach od tego wydarzenia.
To już czwarta kobieta, która oskarża Romana Polańskiego o gwałt, do którego miało dojść gdy Niemka miała 15 lat. Dziennikarzom tłumaczyła, że wcześniej nie opowiedziała o tym zdarzeniu ani swoim przyjaciołom ani bliskim w trosce o rodziców. Opowiedziała za to o wszystkim ponoć swojemu chłopakowi.
"Moja matka dostałaby zawału serca. Czułam się zawstydzona, skrępowana, zagubiona i samotna" – powiedziała była aktorka.
Dopiero po śmierci rodziców zdecydowała się wyznać całą prawdę szwajcarskiej policji, a decyzję podjęła pod wpływem historii pewnej kobiety z Los Angeles, która w sierpniu tego roku przyznała, że polski reżyser zgwałcił ją w 1973 roku kiedy miała 16 lat.
Renate Langer powiedziała, że poznała Polańskiego gdy zaczęła pracować w agencji modelek w Monachium. Wtedy pojechała odwiedzić reżysera w jego domu w miejscowości Gstaad. Twierdzi, że rodzice jej na to zezwolili, ponieważ Polański wyraził zainteresowanie obsadzeniem jej w jednym ze swoich filmów.
Kobieta twierdzi, że Polański zgwałcił ją w swojej sypialni. 15-latka nie mogła się bronić, była "zawstydzona i zdezorientowana" i szybko opuściła dom reżysera. Langer twierdzi, że Polański zadzwonił do niej miesiąc później, przeprosił ją za wszystko i zaproponował rolę w jego najnowszym filmie "Che?". Ciekawe i zastanawiające jest to, że dziewczyna mimo tak traumatycznych doświadczeń zgodziła się przyjąć rolę i uwierzyła w zapewnienia reżysera, że będzie traktowana profesjonalnie.
Z początku ponoć faktycznie tak było, ale podczas jednej nocy w Rzymie Polański miał ją zgwałcić po raz drugi. Oczywiście jak na razie są to zaledwie poszlakowe oskarżenia kobiety, która po kilkudziesięciu latach decyduje się ujawnić "prawdę" o reżyserze. Dziwnym trafem wolała troszczyć się o własnych rodziców i poczekać na ich śmierć, a dopiero potem zaczęła mówić o rzekomym gwałcie.
Dotychczas jedyną udowodnioną winą Polańskiego jest sprawa gwałtu Samanthy Geimer, do którego doszło w 1977 roku. Reszta historii są jak na razie bezpodstawnymi oskarżeniami dość anonimowych kobiet, które nie mają na nie cienia dowodu. Jeżeli jednak wina Polańskiego zostanie w 100 proc. udowodniona przed sądem, to sprawa będzie jednoznaczna.