„Wyrażam zgodę na wykorzystanie moich danych osobowych w celach marketingowych” – standardowa formułka towarzysząca kwadracikowi, który musisz zaznaczyć, chcąc korzystać z darmowej kawiarnianej, dworcowej czy lotniskowej sieci. Standard prawda? Dokładnie, po co to czytać? Na przykład po to, żeby sprawdzić, czy ktoś tego przyzwyczajenia nie wykorzystuje.
22 tysiące – tyle osób dobrowolnie zgodziło się wykonać 1000 godzin prac społecznych, wśród których najlżejszym zadaniem było zdrapywanie zaschniętych gum do żucia z chodników. W zakres obowiązków wchodziło również „manualne odblokowywanie zapchanych publicznych toalet”. Kto z własnej woli godzi się na coś takiego? Amatorzy darmowego internetu, którzy nie czytają drobnego druczku „Warunków korzystania z sieci”.
David Beckham całuje Harper w usta – internet szaleje!
Eksperyment przeprowadził dostawca internetu z Manchesteru – firma Purple. Przez dwa tygodnie logowaniu do sieci w obsługiwanych przez nią punktach – parkach rozrywki i restauracjach – towarzyszył komunikat o „dobrowolnej pracy na rzecz społeczeństwa”.
Jednocześnie firma oferowała nagrodę każdemu, kto zwróci uwagę na niestandardowy dopisek. Przez cały czas trwania eksperymentu do Purple ze skargą zadzwoniła… jedna osoba.
To nie pierwszy przypadek, kiedy dostawcy internetu próbują zwrócić naszą uwagę na małe kwadraciki, które klikamy bez większego zastanowienia. Podobny eksperyment zorganizowała w 2014 roku londyńska firma F-secure. Z ustawionego przez nią hot-spota można było korzystać bezpłatnie, pod warunkiem, że użytkownik zrzeknie się praw do swojego pierworodnego dziecka.
Już niedługo internet LTE również w samolotach