Kanclerz Friedrich Merz przyznał, że Niemcy potrzebują imigrantów, aby utrzymać wiele podstawowych gałęzi przemysłu, jak medycyna i opieka. Jednak zaznaczył, że są to tylko imigranci określonego typu.
W tym tygodniu program Arena w ARD zgromadził publiczność złożoną z osób „z każdego zakątka kraju”, które zadawały bezpośrednie pytania kanclerzowi Friedrichowi Merzowi. Wielu słuchaczy odwoływało się do jego kontrowersyjnego komentarza w „Stadtbild”, który powszechnie uznano za rasistowski. Kanclerz wygłosił go podczas wizyty w Brandenburgii w połowie października. Powiedział wtedy odwołując się do imigrantów:
– Nadal mamy ten problem w krajobrazie miejskim i dlatego minister spraw wewnętrznych pracuje nad przeprowadzeniem masowych deportacji.
Jak bardzo Niemcy potrzebują imigrantów?
Od czasu kontrowersyjnego komentarza kanclerz powtarzał, że został źle zrozumiany. Według Merza Niemcy potrzebują imigrantów określonego typu. Zapytany o to, jaki mogą mieć wpływ jego kontrowersyjne komentarze na „spójność społeczną”, kanclerz wyjaśnił:
– Cały sektor medyczny, sektor opieki i wiele innych potrzebuje imigrantów. Bez osób pochodzących z innych krajów te sektory po prostu by nie funkcjonowały.
Nie uszedł jednak uwadze słuchaczy fakt, że Merz nie przeprosił za swój wcześniejszy komentarz, który wywołał oburzenie. Podkreślił jedynie, że został źle zrozumiany i chciał podkreślić różnicę między typami imigrantów.
Dobitnie jednak stwierdził:
– Ci, którzy chcą mieszkać w naszym kraju, muszą przestrzegać zasad. A jeśli tego nie zrobią, muszą wyjechać.

Niepokojące schlebianie skrajnej prawicy
Niedawno komisarz Rady Europy ds. praw człowieka, Michael O’Flaherty, oskarżył polityków „centrowych” o uleganie skrajnej prawicy w kwestii polityki imigracyjnej.
– Za każdy cal ustępstwa [w stronę skrajnej prawicy] będzie żądany kolejny cal. Pomysł, że tworzymy lub pielęgnujemy wrażenie hierarchii ludzi, z których niektórzy bardziej zasługują na uznanie niż inni, jest naprawdę bardzo, bardzo niepokojący – powiedział O’Flaherty w wywiadzie dla „Guardiana”.
Przypomnijmy, że komentarze O’Flaherty’ego pojawiły się w momencie, gdy 27 z 46 członków Rady Europy podpisało nieoficjalne oświadczenie wzywające do wprowadzenia zmian w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, które ograniczyłyby definicję „nieludzkiego i poniżającego traktowania”.

