Niemiecki rząd sygnalizuje chęć zrewidowania zasad przyznawania pomocy socjalnej dla obywateli Unii Europejskiej mieszkających w Niemczech. Unijni imigranci powinni mieć się na baczności.
Kanclerz Friedrich Merz wraz z bliskimi współpracownikami uważa, że obecny system sprzyja nadużyciom i wymaga zdecydowanej korekty. Część imigrantów z UE podejmuje pracę jedynie przez kilka godzin tygodniowo, by następnie korzystać z dopłat dla osób o niskich dochodach.
Etatowi pracownicy frustrują się socjalem dla cwaniaków
Zmiany w tzw. Bürgergeld, czyli dochodzie obywatelskim, były jednym z kluczowych punktów kampanii CDU przed wyborami. Merz przekonuje, że system wsparcia socjalnego w obecnym kształcie zniechęca do pracy i rodzi frustrację wśród osób zatrudnionych w niskopłatnych zawodach.
Jego zdaniem konieczna jest gruntowna przebudowa zasad, która pozwoli wzmocnić motywację do aktywności zawodowej i ożywić niemiecką gospodarkę. Kanclerz zapowiedział „jesień reform” jako punkt zwrotny w walce ze stagnacją ekonomiczną, podkreślając, że celem rządu nie jest uderzenie w osoby faktycznie niezdolne do pracy, ale zagwarantowanie większej sprawiedliwości społecznej.
Pracują tylko kilka godzin po to, aby później żyć na koszt państwa
Swobodny przepływ osób w UE gwarantuje równe prawa w dostępie do zatrudnienia i świadczeń socjalnych. Niemcy wskazują jednak, że definicja „pracownika” na poziomie unijnym jest zbyt szeroka i dlatego powinna zostać doprecyzowana.

Według CDU nie może dochodzić do sytuacji, w której kilka godzin pracy otwiera drogę do wysokich dopłat finansowanych przez państwo. To luka prawna, która aż prosi się o wykorzystanie.
Opozycja propozycję rządu nazywa zasłoną dymną
Propozycje CDU spotykają się z mieszanym odbiorem. SPD wykazuje częściowe poparcie dla kierunku zmian, natomiast Lewica i Zieloni ostro krytykują plany rządu. Przedstawicielki obu partii określają je jako „społeczne okrucieństwo” oraz „zasłonę dymną” mającą ukryć politykę korzystną dla najbogatszych.
Spór o system socjalny nie jest nowy, gdyż Merz już wcześniej wywołał kontrowersje, oskarżając część ukraińskich uchodźców o nadużywanie świadczeń. Teraz debata na temat pomocy państwa mieszkańcom ponownie dzieli scenę polityczną.