Od listopada 2023 roku podróżni spoza strefy Schengen będą zobowiązani do zapłaty tzw. podatku turystycznego w wysokości 7 euro (£6). Uderzy to także po kieszeniach Brytyjczyków, którzy uwielbiają spędzać wakacje na południu Europy – zwłaszcza w Hiszpanii.
Podatek turystyczny Unii Europejskiej – kto będzie musiał go zapłacić?
Zaplanowany na listopad 2023 roku tzw. podatek turystyczny będą musieli uiścić wszyscy podróżni wjeżdżający do jednego z państw strefy Schengen będący obywatelami kraju nienależącego do tejże strefy. A to oznacza, że kwotę w wysokości 7 euro (£6,20) będą zobowiązani zapłacić każdorazowo zarówno Brytyjczycy, jak i na przykład Amerykanie czy Australijczycy. Z podatku turystycznego od wjazdu do jednego z państw Wspólnoty zwolnione będą jedynie osoby poniżej 18. roku życia oraz seniorzy powyżej 70. roku życia.
Oczywiście należy mieć na uwadze, że podatek turystyczny przyjęty w ramach Europejskiego systemu informacji o podróży oraz zezwoleń na podróż (ang. European Travel Information and Authorisation System, ETIAS) będzie obowiązywał nie tylko wjeżdżających do strefy Schengen Brytyjczyków, ale też obywateli 63 innych krajów. Program, przyjęty przez UE w sierpniu 2021 roku, będzie podobny do amerykańskiego Elektronicznego systemu autoryzacji podróży (ang. Electronic System for Travel Authorization, ESTA), który umożliwia obywatelom z 40 krajów 90-dniowy pobyt w Stanach Zjednoczonych bez wizy. System ETIAS, podobnie jak system amerykański, umożliwi osobom z wybranych państw spoza Schengen bezwizowy wjazd do strefy na max. 90 dni.
Podatek turystyczny to nie nowość
Nie należy jednak zbytnio oburzać się na wprowadzany przez Unię Europejską podatek turystyczny, ponieważ nie jest on już jakąś nowością. Podobne opłaty już obowiązują lub będą wkrótce obowiązywały w wielu miejscach na świecie, w tym także w niektórych miastach w Europie. W 2022 r. podatek turystyczny w wysokości 300 bahtów (około £8), wprowadziła Tajlandia, a Gubernator Urzędu Turystyki zaznaczył wówczas w rozmowie z dziennikarzem agencji Reuters, że część tej opłaty „zostanie wykorzystana na opiekę nad turystami”. Poza tym podatki mają też pomóc władzom w finansowaniu i należytym utrzymaniu atrakcji turystycznych, w tym na przykład Wielkiego Pałacu Królewskiego w Bangkoku.
W Europie podatek turystyczny już obowiązuje m.in. w austriackich miastach Wiedniu i Salzburgu, natomiast planują go wprowadzić choćby Walencja i Wenecja. Władze Walencji chcą pobierać podatek od podróżnych, którzy wykupią w mieście zakwaterowanie – w hotelu, hostelu, apartamencie czy na polu kempingowym. Ma on zacząć obowiązywać od końca 2023 roku lub od początku 2024 roku i ma wynieść od 50 centów do 2 euro za noc. Z kolei władze prawdziwie zadeptywanej Wenecji rozważają wprowadzenie kontroli ruchu turystycznego, którego jednym z elementów miałby być system rezerwacji online, a drugim – opłata za wjazd do miasta. Kwota za możliwość zwiedzenia Wenecji miałaby wynieść między 3 a 10 euro, w zależności od natężenia ruchu turystycznego.
Oto lista państw, w których obowiązuje już odrębny podatek turystyczny:
- Belgia
- Holandia
- Portugalia
- Hiszpania
- Szwajcaria
- Bhutan
- Karaiby
- Czechy
- Francja
- Niemcy
- Grecja
- Węgry
- Indonezja
- Włochy
- Japonia
- Malezja
- Nowa Zelandia
- USA
Hiszpanie się burzą, ale czy mają ku temu podstawy?
W świetle faktów, które pokazują, że jakieś rodzaje podatków turystycznych obowiązują już też w Hiszpanii, mało zrozumiała jest reakcja Hiszpańskiej Rady Turystyki, która uważa wprowadzenie unijnego podatku turystycznego za zagrożenie dla ważnego sektora swojej gospodarki. „Rada ds. Turystyki jest szczególnie zaniepokojona wpływem tego podatku na turystów z Wielkiej Brytanii, skąd notujemy największą liczbę przyjazdów – 18 milionów w 2019 roku” – czytamy w oświadczeniu Rady. I dalej: "Należy również wziąć pod uwagę, że środek ten – jeśli wejdzie w życie – zostanie dodany do pozostałych podatków lokalnych, które turysta już płaci, aby odwiedzić niektóre europejskie miasta”.
Hiszpanie mają problem nie tylko z unijnym podatkiem turystycznym
Okazuje się jednak, że Hiszpanie mają też inny problem, poza unijnym podatkiem turystycznym, który traktują jako zagrożenie dla swojej branży turystycznej. Okazuje się, że Hiszpanie są żywotnie zmartwieni staraniami linii lotniczej Lufthansa w zakresie przekształcenia rzymskiego lotniska Fiumicino w nowy hub dla połączeń międzykontynentalnych do Azji, Ameryki i Afryki. „To posunięcie osłabiłoby hub Madryt-Barajas, który obecnie koncentruje ruch lotniczy z Ameryką Łacińską, a w konsekwencji zmniejszyłoby znaczenie hiszpańskiej marki” – dodała w swoim oświadczeniu Rada ds. Turystyki.
Zajrzyj także na naszą główną stronę: PolishExpress.co.uk – będzie nam miło!
Artykuły polecane przez PolishExpress.co.uk:
Sernik z Polski został uznany za (prawie!) najlepszy deser na świecie na rok 2023