Od przyszłego roku Ryanair postanowił zrezygnować z pięciu tras z lotniska w Edynburgu i jednej z lotniska w Glasgow. Dokąd już nie będziemy mogli polecieć irlandzkimi liniami ze Szkocji?
Już w październiku Ryanair poinformował o dokonaniu pewnych zmian w jesienno-zimowym harmonogramie lotów. Było to związane z niedostarczeniem taniemu przewoźnikowi zamówionych nowych Boeingów 737 MAX. W tym kontekście nie powinno zatem nikogo dziwić, że irlandzkie linie dokonują przeglądu swoich tras i z niektórych rezygnują.
Ryanair zmniejsza liczbę tras ze Szkocji
Ryanair poinformował, że po przeglądzie tras sezonowych, zdecydował się zrezygnować z niektórych z nich. Tani przewoźnik nie poleci już z Edynburga do Carcassone, Nimes i Poitiers we Francji, a także do Turynu we Włoszech i Santiago de Compostella w Hiszpanii. Ponadto rezygnuje też z lotów z lotniska w Glasgow Prestwick do Marsylii we Francji.
Poświęcenie tras dla niskich cen biletów
Rzecznik irlandzkich linii wytłumaczył powód zmniejszenia liczby tras ze Szkocji:
– Ryanair będący linią lotniczą nr 1 w Europie, obsługuje ponad 3000 lotów dziennie z 92 baz, łącząc 230 lotnisk w 36 krajach. Aby mieć pewność, że przewoźnik w dalszym ciągu będzie oferować pasażerom niskie ceny na ekscytujących i różnorodnych trasach, przeprowadzamy sezonowe przeglądy tras. W ten sposób robimy miejsce dla rozwoju potencjalnie silniejszych i bardziej popularnych tras w naszej siatce połączeń.
– Tych sześć tras nie zostanie przeniesionych na sezon lato 2024. Jednak klienci irlandzkich linii w Szkocji nadal mogą korzystać z niskich cen do najszerszego wyboru ekscytujących miejsc docelowych, rezerwując loty na lato 2024 – dodał.
Głos zabrał również rzecznik lotniska w Edynburgu:
– To oczywiście rozczarowujące, że niektóre kierunki znikają. Ale z lotniska w Edynburgu dostępnych jest ponad 140 innych tras. Pasażerowie mają do wyboru wiele kierunków.
Informacja rzecznika irlandzkich linii dotycząca rezygnacji z niektórych tras, aby nie podnosić cen biletów, jest sprzeczna z tym, co niedawno mówił Michael O’Leary. Twierdził on bowiem, że podwyżki cen biletów jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia są nieuniknione. Dodał również, że pasażerowie muszą przygotować się na wzrost cen przez następnych kilka lat.