Mieszkańcy bloku mieszkalnego w Bawarii wezwali policję, gdy w nocy zbudziło ich uparte dzwonienie domofonu. Sami nie mogli zidentyfikować sprawcy i podejrzewali bawiących się ich kosztem nastolatków. Po interwencji przyczyna okazała się zaskakująca.
Policja interweniowała po tym, jak mieszkańcy jednego z bloków w Bawarii skarżyli się w nocy na uparte dzwonienie domofonu. O nieznośne zachowanie, które nie pozwalało im spać, podejrzewali nastolatków. Bardzo się jednak mylili…
Mieszkańcy bloku nękani przez ślimaka
30-letnia Lisa, która pracuje jako sprzedawczyni w sklepie i mieszka we wspomnianym bloku, powiedziała:
– Poszliśmy spać… a zazwyczaj nie otwieramy drzwi po godzinie 22.00, więc, gdy zadzwonił dzwonek, starałam się go zignorować. Na początku myślałam, że to nastolatki z opuszczonego domu po drugiej stronie ulicy.
Jej szwagierka, która mieszka piętro wyżej, zadzwoniła do niej z zapytaniem, czy jej domofon także wydzwania.
– Domofon po prostu nie przestawał dzwonić! Kiedy z nią rozmawiałam, dzwonił bez przerwy. Wtedy wezwałyśmy policję – relacjonowała sytuację Lisa lokalnemu dziennikowi „Bild”.

Nocna interwencja policji
Po telefonie, na miejsce przybyli funkcjonariusze, którzy przeszukali podwórko, klatkę schodową i piwnicę. W pewnym momencie sytuacja zrobiła się przerażająca, gdy dzwonienie nie ustawało, mimo że nikogo nie było przy drzwiach i nie działały czujniki ruchu.
Wtedy mieszkańcy bloku razem z policją zebrali się przy drzwiach wejściowych i spojrzeli na domofon. Wówczas odkryli, że brązowy ślimak bez domku (nacktschnecke) ślizga się po dzwonkach.
– Widać było nawet ślad śluzu, który zostawił pełzając przez czujniki – powiedziała Lisa.
W oświadczeniu dla „The Guardian” lokalna policja z pełną powagą poinformowała, że ślimaka ściągnięto z domofonu na ziemię, „został pouczony o granicach swojego terytorium i umieszczony na pobliskim skrawku trawy”.
Dzięki sprawnie przeprowadzonemu dochodzeniu i działaniom mieszkańcy mogli wrócić do swoich łóżek i spać spokojnie.