Kilka dni temu w Neapolu obchodzono doroczne święto religijne zwane „cudem św. Januarego”. Każdego roku cud się powtarza, ale w tym roku to nie nastąpiło…
Kościół Katolicki w Neapolu kilka razy w roku, od XIV wieku, obchodzi tzw. „cud św. Januarego”. Obchody święta polegają na obserwowaniu krwi męczennika, która ma w cudowny sposób zmieniać swój stan skupienia z postaci skrzepniętej do płynnej. Mimo tego, że Kościół Katolicki nigdy nie potwierdził istnienia cudu, to zapisy na temat tego cudu sięgają roku 1389.
Św. January żył między 270 a 305 rokiem i był biskupem w czasach, kiedy Cesarstwem Rzymskim rządził Dioklecjan. Został skazany na pożarcie przez dzikie zwierzęta przez rzymskiego władcę za to, że odmówił złożenia ofiary rzymskim bogom.
Według legendy jedna z kobiet, która była obecna podczas egzekucji zabrała do ampułki krew świętego, która obecnie jest przechowywana w katedrze neapolitańskiej.
Co roku w maju oraz czasami właśnie w grudniu wierni zbierają się by obserwować cudowną przemianę krwi. Tradycja głosi, że krew się nie rozpuści to w przyszłym roku ludzi czeka nieszczęście. Takie wydarzenie miało miejsce w 1944 roku kiedy wybuchł wulkan Wezuwiusz.
Co ciekawe nie ma informacji o tym, że krew nie rozpuściła się na przykład w 1914 kiedy wybuchła I Wojna Światowa. Za to niektóre źródła wskazują, że cud nie wydarzył się także w 1939 roku więc przed II Wojną Światową.
W tym roku jednak jest więcej powodów do niepokojów, ponieważ w tym roku krew św. Januarego się nie przemieniła. Wg niektórych wiernych świadczy to o tym, żę w przyszłym roku, albo w kolejnych najbliższych latach ludzkość czeka jakiś wielki kataklizm.
Co ciekawe do relikwii świętego pielgrzymowali także papieże i w czasie ich wizyt krew jak na złość, też nie chciała się upłynnić. Tak było w 1848 roku podczas wizyty bł. Piusa IX, w 1979 w czasie pielgrzymki św. Jana Pawła II, w 2007 kiedy był tam Benedykt XVI oraz w 2015 roku za czasów papieża Franciszka.
Jak wygląda katastrofa samolotu pasażerskiego? NASA opublikowała szokujące wideo
Prałat katedry w Neapolu, Vincenzo De Gregorio powiedział jednak, że „Nie wolno nam myśleć o katastrofie i klęskach. Jesteśmy ludźmi wiary i musimy się modlić”.