czwartek, 19 września, 2024

Wyleczy cię doktor Paracetamol

Coraz więcej Polaków narzeka na brytyjską służbę zdrowia, skarżąc się na niskie kwalifikacje lekarzy. Jeśli to tylko możliwe, szukają polskich specjalistów lub udają się na leczenie do Polski.

Ból dopadł mnie w pracy. Ząb był leczony kanałowo u angielskiego dentysty kilka dni wcześniej, a ponieważ zapłaciłam za to mnóstwo pieniędzy, więc poszłam z reklamacją. Popatrzył i stwierdził, że jest dobrze, żądając przy tym 40 funtów. Popukałam się w czoło i wyszłam bez słowa. Wsiadłam do samolotu, poleciałam do Polski, gdzie wszystko zrobiono mi tak jak należy i o wiele taniej. Teraz gdy lecę z rodziną do kraju, to wcześniej rejestruję się u polskich lekarzy, bo angielskich konowałów mam dosyć – skarży się Krystyna, ekspedientka z Londynu.

Paracetamol na oko

Leczenie w Anglii to kompletna paranoja, przyszedłem do lekarza z ciśnieniem 300/200 i nie dostałem żadnego leku. Całe szczęście, że EasyJet miał promocję, bo mogłem polecieć do Polski, a tam od razu wzięto mnie do szpitala – mówi Alek Kołcz, spawacz pracujący w londyńskim metrze. Opowiada o przypadku kolegi, któremu do oka dostał się opiłek żelaza. Oko zaczęło ropieć, a lekarz stwierdził, że samo przejdzie. Dwa dni potem kolega znów poszedł do lekarza, ponieważ nie było żadnej poprawy. Tym razem brytyjski medyk zaaplikował mu paracetamol. Dopiero za trzecim razem skierowano go do okulisty, lecz kolega Alka wolał już nie ryzykować i poleciał do Polski, gdzie przyjął go okulista. – Angielscy lekarze są do niczego, przez trzy dni próbowali dojść do tego, co dolega mojemu dziecku, a ono miało zwykłe zapalenie jamy ustnej – wystarczyło podać odpowiedni lek i sprawa byłaby załatwiona. Dziecku podano paracetamol, męczyło się przez kilka dni, nie mogąc jeść ani pić – opowiada Lucyna, laborantka.

Objawy z sieci

Mam dość angielskich lekarzy, na wszystko stosują paracetamol, a objawów choroby szukają w Internecie. Mój syn zachorował, dusił się, nie mógł złapać oddechu. Pojechałam z nim do szpitala, gdzie czekaliśmy cztery godziny na to, aż lekarz się do nas pofatyguje. Kiedy już przyszedł, podał synowi tlen, paracetamol i powiedział, że to samo przejdzie. A syn choruje nadal – narzeka Agnieszka, nauczycielka z Luton.

„W moim moczu pojawiła się krew, poczułam też silne kłucie w podbrzuszu. Do angielskiego lekarza nie poszłam, bo jak bywałam wcześniej z czymkolwiek innym, to słyszałam: „przyczyna nieznana”. Z tym pęcherzem jednak było coraz gorzej i sytuacja zmusiła mnie do skorzystania z usług angielskiego lekarza. Powiedział mi, że mam dbać o higienę. Zaznaczam, że o higienę dbałam i dbam wręcz przesadnie. Pojechałam do Polski, przepisano mi furagin i wszystko jest ok. „– mówi Majka, kelnerka z baru kawowego na Highgate.

Socjalistyczna niemoc

System brytyjskiej opieki zdrowotnej jeszcze dwadzieścia lat temu był przedmiotem dumy narodowej, później można już mówić tylko o równi pochyłej. Utworzony w 1957 roku gwarantował każdemu obywatelowi bez względu na jego status materialny, społeczny i pochodzenie rasowe dostęp do wszystkich usług medycznych. Brzmi to socjalistycznie i dziwić może, że taka idea zrodziła się w kolebce kapitalizmu. Dość szybko okazało się, że system jest niewydolny, mnóstwo w nim biurokracji, niepotrzebnych struktur, a National Health Service chłonie pieniądze z budżetu niczym gąbka wodę. Dość powiedzieć że 80% z budżetu przeznaczonego na opiekę zdrowotną, pokrywane jest z podatków, a tylko 15% stanowią wpływy ze składek ubezpieczeniowych. Pozostałe pięć procent to opłaty za recepty i inne usługi medyczne. Brytyjska służba zdrowia jest podobna do polskiej i każdy kto miał okazję korzystać z jej usług, czy to dwadzieścia lat temu, czy teraz – chętnie się z tym stwierdzeniem zgodzi. Opieka medyczna opiera się – podobnie jak u nas – na lekarzu rodzinnym. I tak jak u nas, o większości spraw nie decydują lekarze, lecz administracja.

Brak pomysłu i środków

W Wielkiej Brytanii również nie ma dobrego pomysłu na reformę systemową. Najlepszym wyjściem byłaby na pewno prywatyzacja, ale ani torysi, ani tym bardziej laburzyści na taki krok się nie zdecydują. Gwarantowany dostęp do wszelkich usług medycznych jest jednak tylko teoretyczny.

Brytyjska prasa donosiła, że na operację czeka się od 18 miesięcy do dwóch lat. Lekarz rodzinny nie kieruje pacjentów zbyt chętnie do specjalisty, bo musi za to zapłacić i jeśli jego zdaniem, nie jest z pacjentem tak źle, to aplikuje mu „placebo” lub „panaceum” w postaci osławionego leku przeciwbólowego. Krótko mówiąc, jeśli pacjent porusza się o własnych siłach, może zapomnieć o wizycie u specjalisty.

„Od pół roku błagam swojego lekarza o skierowanie do ortopedy, ponieważ mam problemy z kręgosłupem – mówi Aneta, która pracuje jako „au paire” i studiuje w Londynie. – Pan doktor wystartował do mnie z paracetamolem. Powiedziałam mu, że pójdę prywatnie do ortopedy i jeśli się okaże, że są zmiany w kręgosłupie, to podam go do sądu”.

Wiele też zależy od tego, jak lekarz rodzinny wygląda z płatnościami za usługi. Jeśli nie płaci w terminie, to specjaliści pacjentów od niego nie przyjmą. Od 1990 roku trwa szukanie oszczędności, więc siłą rzeczy publiczna służba zdrowia nie może oferować tego, co bez problemu uzyskuje się w lecznictwie prywatnym.

Pacjenci też winni

Brakuje też lekarzy i pielęgniarek. „Import” wyższego i średniego personelu z Polski i innych krajów nie załatwił problemu. Wielu brytyjskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Australii, Nowej Zelandii czy USA, gdzie zarabiają więcej. Jakimś wyjściem byłoby dobrowolne ubezpieczenie się, ale to nie przejdzie z powodów politycznych. Jeśli kiedyś obiecano, że wszystkim przysługuje to samo, to nie ma odważnych do wyjaśnienia elektoratowi konieczności reform. Bywa też, że pacjenci nie przychodzą na umówione wizyty i nie jest to zjawisko rzadkie, skoro dwie trzecie lekarzy rodzinnych uważa, że takich pacjentów należy karać grzywną – donosi „Evening Standard”.

Gorsi nie jesteśmy

Według coraz większej liczby Polaków brytyjscy lekarze są zdecydowanie gorsi do naszych, jeśli chodzi o kwalifikacje. Z kolei polscy lekarze, którzy tu pracują lub odbywają szkolenia, nie potwierdzają tego. – Medycyna brytyjska to nadal jedna z najwyższych półek na świecie – mówi Kamil, chirurg z Polski, który odbywa staż w jednym z londyńskich szpitali. Za niewydolność służby zdrowia obwinia system, a nie lekarzy. – Na kilkadziesiąt tysięcy lekarzy rodzinnych musi się trafić jakiś odsetek złych. Jeśli chodzi o naszych, to mogę tylko powiedzieć, że na pewno nie jesteśmy gorsi.

autor: Janusz Młynarski

 

POLISH EXPRESS W GOOGLE NEWS

Teksty tygodnia

Wzrost wynagrodzenia o 6% i krótszy tydzień pracy – o co CNV będzie walczyć w negocjacjach zbiorowych?

Druga największa centrala związkowa w Holandii będzie walczyć o podwyżki na poziomie od 3,5% do 6%. Oprócz tego CNV chce zmniejszyć tydzień pracy o dwie godziny i zmienić zasady przyznawania pracownikom stałych umów.

Zasiłek na dziecko w Holandii – kompleksowy przewodnik

Zasiłek na dziecko w Holandii jest wsparciem dla rodziców i opiekunów dzieci, zapewniającym wsparcie na pokrycie kosztów wychowania.

Budownictwo przystępnych cenowo mieszkań w Londynie jest na dramatycznie niskim poziomie

W Londynie dramatycznie brakuje niedrogich mieszkań. Dlaczego są takie opóźnienia w budownictwie socjalnym?

Ogłoszono alarm przeciwpowodziowy w Opolu i Wrocławiu – czy zostanie wprowadzony stan wyjątkowy?

W obliczu kryzysu wywołanego trwającą powodzią, Polacy mieszkający w UK wspierają swoich rodaków w ramach zbiórki pieniędzy. Jak wygląda obecnie sytuacja w kraju? Czy zostanie wprowadzony stan wyjątkowy?

Żenujące £10 Christmas bonus, zostanie podniesione do £165?

Dodatek pieniężny, potocznie nazywany bonusem bożonarodzeniowym wprowadzony został ponad 50 lat temu w 1972 roku.

Przeczytaj także

Ciekawe tematy

Polacy w UK zebrali (ponad!) milion złotych dla powodzian – akcja dalej trwa

Polacy mieszkający na Wyspach wykazali się nie lada solidarnością ze swoimi rodakami poszkodowanymi przez powódź. W ramach zbiórki internetowej zebrali dla powodzian już prawie 800 tysięcy złotych. Czy uda się dojść do miliona?

Szabrownicy wykorzystują tragedię powodzian

Podano niepokojące informacje z Kłodzka i Lewina Brzeskiego, gdzie pojawili się szabrownicy, którzy wykorzystują tragedię powodzian.

Kwota wolna od podatku w Holandii w 2024

Holenderski system podatkowy nie przewiduje jednej stałej kwoty wolnej od podatku, tak jak ma to miejsce choćby w Polsce czy UK.

Ponad 1,7 mln gospodarstw domowych w UK nie chce tej zimy włączać ogrzewania

2-3 milionów gospodarstw domowych w UK albo w ogóle nie włączy ogrzewania tej zimy, albo będzie z tym zwlekać do ostatniej chwili

Polak w Holandii pomagał swoim rodakom oszukiwać na zasiłkach

44-letni Polak stanął przed holenderskim sądem za "pomaganie" swoim rodakom mieszkającym w "Kraju tulipanów" w staraniu się o zasiłek dla bezrobotnych. O co chodzi?

Wprowadzono stan klęski żywiołowej w Polsce – jaką pomoc oferuje poszkodowanym rząd?

Stan wyjątkowy będzie obowiązywał na terenach objętych powodzią na maksymalnie 30 dni, a więc na obszarze części województw dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego.