Kobieta z południowych Niemiec posikała się w pociągu, bo jedyne WC było zamknięte z powodu awarii. Wniosła sprawę do sądu z żądaniem odszkodowania. Dziś ma zapaść kolejny wyrok.
Feralna podróż odbyła się w październiku 2014 roku pomiędzy Koblencją a Trier. Kobieta opisuje to jako dwugodzinne pasmo tortur. Po wejściu do pociągu musiała pilnie skorzystać z toalety, tymczasem jedyne WC w pociągu było zepsute.
Kiedy pociąg wreszcie przyjechał na stację w Trier, kobieta rzuciła się, by skorzystać z toalety na stacji, ale niestety, nie zdążyła. Z powodu swego upokorzenia pozwała Deutsche Bahn o odszkodowanie w wysokości 400 euro. W lipcu sąd w Trewirze orzekł, że kolej ma jej zapłacić 200 euro. Choć to niska kwota, spółka odwołała się od wyroku.
Jak oceniają eksperci, DB nie chcą płacić, ponieważ boją się precedensu. W pociągach regionalnych toalety nie są bowiem zapewniane. Jest to wyraźnie zastrzeżone w regulaminie przejazdów, jednak mało kto zwraca na to uwagę kupując bilet. Koleje na wszelki wypadek wyposażają każdy pociąg w jedną toaletę, ale zdarza się, że bywa wyłączona z użytku.
To nie jest pierwszy raz, gdy DB postawiły pasażerów w bardzo krępującej sytuacji. Jeden z pasażerów dostał od konduktora wiadro, gdy domagał się załatwienia swych potrzeb fizjologicznych – przypomina Karl-Peter Naumann z grupy konsumenckiej Pro-Bahn.
– W sytuacji, gdy społeczeństwo jest coraz starsze, brak toalet w pociągach wygląda jak kpina – dodaje Naumann. – Emeryci mają z tym coraz większe problemy.