Czy Polacy są dla siebie życzliwi w kraju, a za granicą zerkają na siebie spode łba? A może Polaków w ogóle charakteryzuje specyficzna, niezbyt przyjazna mentalność, która uwypukla się zwłaszcza na obczyźnie? Zobaczmy, co na ten temat sądzą sami zainteresowani.
Polacy za granicą spoglądają na siebie wilkiem?
Czy Polacy za granicą z jakiegoś powodu za sobą nie przepadają? Dlaczego nieraz słyszy się, że rodacy starają się trzymać się od siebie z daleka, w obawie przed zazdrością, zawiścią, czy innymi podobnymi, raczej negatywnymi emocjami? „Nie na darmo się mówi że Polak za granicą to……. I tu sobie może każdy wpisać swoje odczucia” – napisał internauta w jednej z grup polonijnych na Facebooku. A szerzej swoimi przemyśleniami podzieliła się w tym względzie inna internautka, pisząc: „Mentalność niestety jest ta sama, a nawet bardziej im się to nasila. I dlatego żeby uniknąć słuchania, (…) kto co robi, zawiści, wścibstwa, żalu, że ja zarabiam więcej niż oni (…) dramatów, obgadywania za plecami, oczekiwania, że będę z nimi chlała. Odcięłam się tu od Polaków kilkanaście lat temu i (…) życie jest prostsze. A ja nie tracę czasu na ich dramaty. Kto komu co zrobił (…). Mój mąż od czasu, jak mnie poznał, też uciął wszelkie kontakty z Polakami. I sam teraz szukając pracy pyta, czy są tam jacyś Polacy. A jak jakiś jest, to prosi managera, żeby nigdy nie zwracał się do niego pełnym imieniem. Bo nie chce, żeby Polacy wiedzieli kim on jest”.
Inna jeszcze członkini grupy zaznaczyła: „Mnie osobiście mentalność Polaków w Polsce odpowiada bardziej niż mentalność większości Polaków poza granicą. Ale też jest różnie w zależności od tego, w których latach się wyjeżdżało za granicę”.
Mentalność to cecha człowieka a nie narodowości?
Nie wszyscy zgadzają się jednak z poglądem, że Polacy mają „specyficzną”, nieprzyjazną mentalność. Albo w ogóle mówią, że jest to indywidualna cecha człowieka, a nie cecha związana w przynależnością do narodu polskiego. „Każdy ma subiektywne doświadczenia. Dzwonię do Polski, załatwiam masę spraw i dużo uprzejmych ludzi jest. Tylko 10 proc. to wredne mendy, a reszta w porządku. Wszystko jest subiektywne. Podczas pobytu w Polsce 90 proc. uprzejmych Polaków mnie obsługiwało. To chyba niemało” – czytamy w jednym z wpisów. A w innym także: „To świadczy o niedojrzałości. I nie ma nic wspólnego z naszą nadmuchaną, często wymyśloną mentalnością. Człowiekiem się jest lub nie. Bez względu na narodowość”.