Znamy już sondażowe wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z prognozami, większość miejsc w Izbie Gmin, i to z ogromną przewagą, zgarnęła Partia Pracy, natomiast Partia Konserwatywna odnotowała historyczną porażkę. Wystarczyły cztery lata, żeby laburzyści z kompletnego dołka wspięli się na sam szczyt politycznego sukcesu.
Sondaże exit poll wskazują na ogromną przewagę Partii Pracy
O zaskoczeniu mowy być nie może. Brytyjczycy pokazali 4 lipca, jak bardzo są zmęczeni rządami Partii Konserwatywnej i jak bardzo potrzebują zmiany przywództwa. I to nie tylko na szczeblu personalnym – w końcu do takich zmian w ostatnich latach się przyzwyczaili, ale przede wszystkim w zakresie kierunku prowadzonej polityki. Ogromna część społeczeństwa postanowiła obdarzyć kredytem zaufania Sir Keira Starmera, który, stojąc na czele Partii Pracy, obiecał Wyspiarzom przywrócenie dobrobytu i powrót do politycznej i gospodarczej stabilności. Czyli, generalnie rzecz ujmując, zejście ze „ścieżki upadku”, na jaką Wielką Brytanię wyprowadziła Partia Konserwatywna.
Pierwsze sondażowe wyniki wyborów wskazują na gigantyczną przewagę Partii Pracy nad pozostałymi ugrupowaniami. Obecnie Partia Pracy może liczyć na 411 z 650 mandatów w Izbie Gmin, natomiast Partia Konserwatywna – jedynie na 119 mandatów. Na trzecim miejscu zameldowali się Liberalni Demokraci z prognozowaną liczbą 71 mandatów. 9 miejsc w Izbie Gmin prawdopodobnie przypadnie Szkockiej Partii Narodowej, 7 mandatów – Sinn Fein, 5 mandatów – Demokratycznej Partii Unionistycznej DUP, 4 mandaty – partii Nigela Farage’a Reform UK, 4 mandaty – Partii Walii i 4 mandaty – Partii Zielonych. Reszta mandatów przypadnie kilku mniejszym ugrupowaniom.
Miażdżąca wygrana Partii Pracy
Sondaże exit poll wskazują na miażdżącą wygraną Partii Pracy. Eksperci przypominają, że podobną w swojej skali do pamiętnego zwycięstwa laburzystów w 1997 r. pod przywództwem Tony’ego Blaira. To właśnie wówczas Partia Pracy zgarnęła dla siebie aż 419 mandatów (przy 165 mandatach torysów). W pierwszym przemówieniu po opublikowaniu sondażowych wyników wyborów Sir Keir Starmer nie krył radości, mówiąc: – Zrobiliśmy to! Prowadziliście kampanię, walczyliście o to, zagłosowaliście za tym i teraz to nadeszło. Zmiana zaczyna się teraz. To, muszę szczerze powiedzieć, wspaniałe uczucie. Cztery i pół roku pracy nad zmianą partii. Właśnie po to to się stało: zmieniona partia ludzi pracujących, gotowa służyć naszemu krajowi, gotowa przywrócić Wielką Brytanię w służbie ludziom pracy.
Torysi już zaczynają rozliczenia?
Ustępujący premier Rishi Sunak jest w drodze do Pałacu Buckingham, by na ręce króla Karola III złożyć rezygnację ze stanowiska premiera. O godz. 10:30 GMT Rishi Sunak spotka się z dziennikarzami i wyda ostatnie oświadczenie.
W szeregach Partii Konserwatywnej panuje powszechne przygnębienie, ale i przekonanie o tym, że torysi muszą postawić na nową jakość w polityce, by odzyskać utracone głosy wyborców. – Zasłużyliśmy na porażkę. Partia Konserwatywna wydaje się po prostu wyczerpana i pozbawiona pomysłów. Ale nie wszystko to jest winą Rishiego Sunaka. To Boris Johnson i Liz Truss doprowadzili partię do katastrofy. Rishi Sunak stał się twarzą upadku – powiedział na gorąco agencji Reutera Ed Costello, przewodniczący organizacji Grassroots Conservatives.
W Partii Konserwatywnej mandaty straciło kilku znanych polityków. Już teraz wiemy, że z miejscem w Izbie Gmin pożegnają się m.in. Liz Truss, Penny Mordaunt, Grant Shapps i Jacob Rees-Mogg. Poza tym mandat stracił Daniel Kawczynski – jedyny poseł do Izby Gmin urodzony w Polsce.