czwartek, 19 września, 2024

Polak w Holandii pomagał swoim rodakom oszukiwać na zasiłkach

44-letni Polak stanął przed holenderskim sądem za „pomaganie” swoim rodakom mieszkającym w „Kraju tulipanów” w staraniu się o zasiłek dla bezrobotnych. O co chodzi?

Nasz rodak mieszkający w holenderskim Helmond, mieście położonym w południowej części kraju, w prowincji Brabancja Północna, 13 km na wschód od Eindhoven trudnił się pomaganiem innym Polakom w staraniach o zasiłek dla bezrobotnych w Holandii. Powyżej słowo pomaganie wzięliśmy w cudzysłów nie bez powodu, bowiem jego działania były, pisząc eufemistycznie, nie do końca zgodne z obowiązującym w kraju, w którym mieszkał, prawem.

Jak Polak „pomagał” swoim rodakom w Holandii?

Jak czytamy na łamach serwisu informacyjnego „AD.nl”, w 2019 roku urzędnicy Inspectie Sociale Zaken przeprowadzili rewizje w Helmond. Działania w tym zakresie były efektem kontroli przeprowadzonej przez UWV, a więc agencję, która zajmuje się między innymi wypłatą zasiłków dla osób pozostających bez pracy (WW-uitkering). Działania urzędników ujawniły oszustwo na dużą skalę.

Przez lata 44-letni Polak prowadził jednoosobową działalność gospodarczą, w której „pomagał” rodakom, którzy przyjeżdżali do pracy do Holandii, w zarządzaniu finansami. Jeśli przez jakiś czas byli bezrobotni, załatwiał im odpowiednie zasiłki. Problem jednak polegał na tym, iż w wielu przypadków osoby, które się starały o te zasiłki, zwyczajnie nie miały do nich prawa lub otrzymywały je w znacznie zawyżonej kwocie.

Według holenderskich mediów kwoty niesłusznie wypłaconych świadczeń sięgają setki tysięcy euro.

Na czym polegało oszustwo, do którego dopuścił się nasz rodak?

Nasz rodak stanął przed sądem Den Bosch wraz z drugą osobą, 33-letnią kobietą z Geldrop, również polskiego pochodzenia. Według oskarżenia przez cztery lata, od 2016, dopuszczał się fałszerstwa i nie dopełnił obowiązku informacyjnego UWV. Oprócz tego kobieta miał być wspólnikiem w oszustwie od 2019 roku.

– Zawsze robiłem wszystko, co mogłem, aby pomagać ludziom – w taki sposób Polak broni się w obliczu holenderskiego wymiaru sprawiedliwości. Zapewnia, że nie zrobił nic złego. Utrzymuje, że zajmował się formalnościami w przypadku Polaków, którzy nie mówią ani po niderlandzku, ani po angielsku.

Niestety, jak wynika z materiału dowodowego, nie wszystkie informacje, które przekazywał UWV był w pełni zgodne z prawdą, aktualne i poprawne. W dodatku, gdy zachodziły jakieś zmiany (np. w kwestii adresu zamieszkania), nie zostały one zgłaszane w odpowiednim czasie. Słowem, Polak podawał adresy, pod jakimi imigranci w ogóle nie mieszkali. – Nie mam czasu chodzić do drzwi wszystkich i sprawdzać, czy to prawda, oczekuję, że powiedzą mi prawdę – jak tłumaczył.

Jaki wyrok grozi Polakowi i kobiecie, która z nim współpracowała?

– Pan przedstawia się jako bardzo szlachetny człowiek, ale nim nie jest. Jako doradca finansowy kierował pan oszukańczą firmą, która zrobiła wszystko, co mogła, aby popełnić oszustwo – podsumowuje prokurator, jak cytujemy za portalem „AD.nl”.

Naszemu rodakowi grozi sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu i 240 godzin prac społecznych. Z kolei Polka może zostać pozbawiona wolności na okres trzech miesięcy w zawieszeniu i 100 godzin prac społecznych.

Wyrok w tej sprawie ma zapaść za dwa tygodnie, w ostatnim tygodniu września.

POLISH EXPRESS W GOOGLE NEWS

Finanse i świadczenia

Praca i zarobki

Życie w Holandii

Wydarzenia kryminalne

Transport